Podziękowanie za przybycie na urodziny dziecka w formie zdjęć

Pomysłów na podziękowanie gościom za przybycie na urodziny dziecka może być naprawdę wiele. W tym roku przygotowałam dla gości piękne albumy ze zdjęciami Natalki. Albumy wykonałam za pośrednictwem aplikacji Snapbook.  Znajdziecie tam kilka tanich opcji na prezenty w formie zdjęć dla najbliższych. Czym jest Snapbook?

Natalka (212 of 218)

SnapBook to nowa polska aplikacja mobilna dzięki, której wywołasz zdjęcia i to prosto z telefonu. Cały proces odbywa się poprzez darmową aplikację mobilną, którą można pobrać z app store lub google play. Następnie wystarczy wybrać zdjęcia ze swojego telefonu, Facebooka, Instagrama lub Dropboxa i czekać na jeden z oryginalnych foto produktów od SnapBooka. Ich podstawowy produkt to tytułowy SnapBook czyli fotoksiążka 50 zdjęć gdzie każde zdjęcie można swobodnie wyrwać z albumu. Dodatkowo każdego miesiąca SnapBook pojawia się w nowej oryginalnej okładce.

Natalka (210 of 218)

Natalka (213 of 218)

Natalka (214 of 218)

Natalka (217 of 218)

Natalka (215 of 218)

DSC_2666

DSC_2676

DSC_2677

DSC_2685

 DSC_2681
DSC_2692

KONKURS

Jeśli jesteście ciekawi jak wygląda fotoksiążka ze Snapbooka zapraszam Was na konkurs. Do wygrania 3 vouchery na  album SnapBook (50 zdjęć z możliwością wyrywania, oraz wysyłka standard). Czyli wybiorę 3 zwycięzców, którzy otrzymają jeden voucher na album.
Aby otrzymać nagrodę, należy odpowiedzieć na jedno pytanie konkursowe w komentarzu pod tym postem.
Pytanie konkursowe:
Dlaczego warto utrwalać rodzinne wspomnienia w fotoksiążkach typu Snapbook?
Najciekawsze 3 odpowiedzi zostaną nagrodzone. Konkurs trwa 7 dni.
WYNIKI KONKURSU:
Nagrody główne otrzymują:
Mama dziewczyn
2 sierpnia 2016 o 15:49
Odpowiedz
EditJak ja nie lubiłam, jak mnie to wkurzało gdy przychodziłam do kogoś a ten ktoś mówił, a teraz pokażę Ci zdjęcia z.. wakacji… z przedszkola… z pobytu w zoo…z… wesela cioci syna wnuka a tam miliony zdjęć, te same ujęcia różniące się drobnym szczegółem, ludzie których zupełnie nie znam. Książki tego typu „zmuszają” do selekcji, wyboru najlepszych zdjęć, które z wielką przyjemnością się ogląda. Ten „limit” przypomina mi czasy w których kupowałam kliszę 36 zdjęć (no czasem 40) i wiadomo było tyle i tylko tyle. Trzeba było zaplanować zdjęcia i dbać o to by były najlepsze. Do tych zdjęć chce się wracać. Chcę mieć takie albumy do których chce się wracać, zwłaszcza, że ludzie tak szybko odchodzą…
Ola by Design
3 sierpnia 2016 o 11:30
Odpowiedz
EditKiedy w mojej rodzinie pojawił się aparat cyfrowy skończyło się wywoływanie zdjęć. Ostatni album kończy się zdjęciami, na których jestem 10-letnią grubaską z warkoczem do pasa  Ostatnio (w grudniu) zebrałam się do stworzenia ślubnej fotoksiążki.
Mam w głowie wielki plan przejrzenia wszystkich płyt ze zdjęciami i wywołanie najlepszych. Najlepszych, bo od wejścia cyfrówek robimy całą masę zdjęć i mam wrażenie, że przez to tracą one wartość. Podejrzewam, że mój 4-miesięczny syn ma teraz więcej zdjęć niż mnie zrobiono w ciągu 10 lat. I choć nie zajmują miejsca na półkach, to zabierają mnóstwo miejsca na naszych komputerach, telefonach, google photos czy na dropboksie.
Jestem za tym, by wspólne chwile utrwalać w albumach. Mogłyby być to albumy tematyczne (np. „narodziny bliźniaków”, „podróż do Szwecji”) albo datowane rokiem lub miesiącem i rokiem.
Joanna
4 sierpnia 2016 o 15:42
Odpowiedz
EditKolekcjonowanie i porządkowanie wspomnień zawsze sprawiało mi ogromną radość, odkąd urodziła się moja córeczka wywoływałam zdjęcia nałogowo. Dzięki fotoksiążce typu snapbook wspomnienia, które uwieczniłam telefonem, są w jednym miejscu, a ja oszczędzam czas, bo nie muszę już ich zgrywać na komputer a później przesyłać na serwer lub zanosić do fotografa. Co więcej nie powielam tych samych ujęć, bo jestem bardziej selektywna w ich dobieraniu. Mogę sama stworzyć takiego snapbooka jakiego chcę i nie muszę się martwić o przyklejanie zdjęć pod dobrym kątem lub wkładanie ich w odpowiednie miejsca w albumie. Poza tym tworzenie snapbooków daje mi poczucie,że zrobiłam coś sama, od podstaw. Są one również wspaniałym prezentem dla bliskich i cudowną pamiątką na przyszłość.
Nagrody pocieszenia w postaci darmowych voucherów na 30 kwadratów otrzymują pozostałe osoby, które wzięły udział w konkursie.
  1. Agnieszka

    Wspomnienia utrwalone na tego typu książkach to klasyczny a zarazem nowatorski sposób. Dzięki takim rozwiązaniom można się pochwalić rodzinie pięknymi starannie wybranymi fotografiami a te które komuś bardzo przypadły do gustu można z łatwością wyrwać i przekazać komuś bliskiemu ☺
    Takie fotoksiążki w dobie wszechobecnej fotografii cyfrowej to taki przystanek. ☺ Zamiast miliona praktycznie jednakowych zdjęć wybieramy kilka kilkadziesiąt tych jedynych wyjątkowych do których chętnie się wraca i które nie giną w morzu innych zdjęć. Oglądając zdjęcia w tego typu albumach nasze oczy się nie męczą a my się nie nudzimy tak jak przy „klikaniu” myszką ?

  2. Dlaczego warto utrwalać rodzinne wspomnienia w fotoksiążkach typu Snapbook?
    Ponieważ jest to super pomysł na to aby znalazły się dla Nas te zdjęcia, które Naszym zdaniem są najpiękniejsze <3 Takie, które chcielibyśmy mieć w jednym miejscu,aby usiąść i móc powspominać tamte chwile , w których robione były zdjęcia <3 Ale także takie fotoksiążki typu Snapbook są pięknym prezentem dla osób, którym chcemy podarować Nasze najpiękniejsze wspomnienia czy też najzabawniejsze ? Poprostu jest to wspaniały pomysł ?

  3. Olga

    Wspomnienia warto łapać, ponieważ bardzo szybko zapominamy, że mamy za sobą piękne momenty, które mogą dawać siłę, a skupiamy się na zmartwieniach. Warto wykorzystać do tego łatwą drogę Snapbook. Szybko zawsze i wszędzie można mieć pod ręką fotoksiążkę, a wyrwane zdjęcie podarować Babci…..

  4. Natka

    Książki typu Snapbook to wspaniały sposób na przechowywanie najpiękniejszych zdjęć z najważniejszych momentów naszego życia, a dodatkowo ciekawy pomysł by obdarować bliskich zebranymi w tak oryginalny sposób wspomnieniami. Snapbook byłby wspaniałym zbiorem najważniejszych chwil i osiągnięć naszej córci: pierwsze zabawy, pierwsze obroty na brzuszek i wygibasy, pierwsze ząbki, a w końcu i pierwszy uwieczniony na zdjęciu kroczek ? taki zbiór byłby wspaniałą pamiątką a zarazem prezentem dla jedynej Prababci na jej nadchodzące święto-tak by miała prawnuczkę zawsze przy sobie ?

  5. Anka

    Myślę, że to co jest fajne w Snapbook’ach, to że można je podzielić tematycznie i tworzyć spontanicznie (prosto z telefonu, dysku). Moim motywem przewodnim byłaby codzienność ? bo oczywiście warto mieć upamiętniony ślub, pierwsze urodziny dziecka, wyjazd wakacyjny.. ale o tym raczej będziemy pamiętać. Trudniej zachować w pamięci np. wygłupy syna, który przebrał się za mumię owijając papierem toaletowym, męża przynoszącego rano kolorowe, letnie śniadanie, czy spontaniczne kąpanie w nocnym morzu. A warto takie małe piękne rzeczy pamiętać, otworzyć książeczkę po paru latach i przypomnieć sobie szczegóły z własnego życia, które po jakimś czasie mogą nas zaskoczyć ?

  6. Kazia W.

    Mój wujek był fotografem. Takim analogowym. Jako mała dziewczynka bywałam w jego ciemni. Magia – na białej kartce pojawiały się czarne plamy, które z każdą chwilą stawały się coraz wyraźniejsze, przybierały kształty, w końcu twarze. Moim zdaniem było rozwieszanie tych zdjęć spinaczami na sznurkach, aby wyschły. Uwielbiałam te chwile.
    A potem pojawiły się aparaty cyfrowe. Działaliśmy z przyjaciółmi w szkolnej gazetce i jeden z kolegów kupił pierwszą małą cyfrówkę. To był szał! Cieszyliśmy się jak głupi, mając „coś” na komputerze, nieważne, że nieostre i prześwietlone, ale było.
    A na studiach to już była rosnąca pstrykanina – zachód słońca, impreza, wycieczka do parku, koty i psy, jedzenie, uśmiech. Wszystko. Tony miejsca na dyskach. Do tej pory leżą w folderach nazwanych latami: 2005, 2006…..
    Pierwsze odbitki, jakie mam – mamy – w albumie to nasz ślub. Wiadomo – wszystko w pakiecie.
    A potem było dziecko. I właśnie TU wszystko się zaczyna. Znacie rodzica, który nie robi zdjęć? ? Codziennie coś nowego. o pierwszym roku postanowiliśmy zrobić album Szymkowi – 200 najlepszych zdjęć z pierwszego roku. To było kosmicznie trudne! Spośród kilku tysięcy zdjęć wybrać te właśnie jedyne. Zrobiliśmy, ale jest to album dla nas – rodziców. Jest tak „idealny”, że kiedy pokazuję go już 3-letniemu Szymkowi, boję się, żeby nie uszkodził pergaminu ?
    Tym przydługim wstępem zmierzam w końcu do odpowiedzi na pytanie: Dlaczego warto utrwalać rodzinne wspomnienia w fotoksiążkach typu Snapbook?
    Bo na drugie i trzecie urodziny zrobiliśmy Szymkowi właśnie fotoksiążkę typu Snapbook. I to był najlepszy prezent, jaki mogliśmy dać i mu i sobie, a nawet gościom, jacy się u nas później pojawiali. Szymek nauczył się wspominać. Szymo buduje swoją pamięć za pomocą kilkudziesięciu wyselekcjonowanych kartek. Zdjęcia ożywają w nim – pyta nas o to, co przedstawiają. Uczy się dzięki nim nowych słów, uczy się opisywać, tworzy własne historie, puszcza wodze fantazji, dopowiada. Wspaniale go wtedy słuchać. Zapamiętuje nazwy miast, w których był. To jak książka modułowa o nim samym, o naszej rodzinie. Teraz zbieramy powoli zdjęcia do pierwszego takiego boxu dla drugiego syna. Mam nadzieję, że się równie świetnie sprawdzi. Warto utrwalać wspomnienia właśnie w takich fotoksiążkach, bo ich zastosowanie to nie tylko kliknięcie strzałką na następne zdjęcie. Takie zdjęcia mogą na prawdę żyć.

Zwyciężczyniom gratuluję i proszę o kontakt na swojego maila: [email protected] w celu odbioru kodów.
Gratuluję!
Podziękowanie za przybycie na urodziny dziecka w formie zdjęć
4 (80%) 14 głosów

Udostępnij:

9 comments

  1. Mój wujek był fotografem. Takim analogowym. Jako mała dziewczynka bywałam w jego ciemni. Magia – na białej kartce pojawiały się czarne plamy, które z każdą chwilą stawały się coraz wyraźniejsze, przybierały kształty, w końcu twarze. Moim zdaniem było rozwieszanie tych zdjęć spinaczami na sznurkach, aby wyschły. Uwielbiałam te chwile.
    A potem pojawiły się aparaty cyfrowe. Działaliśmy z przyjaciółmi w szkolnej gazetce i jeden z kolegów kupił pierwszą małą cyfrówkę. To był szał! Cieszyliśmy się jak głupi, mając „coś” na komputerze, nieważne, że nieostre i prześwietlone, ale było.
    A na studiach to już była rosnąca pstrykanina – zachód słońca, impreza, wycieczka do parku, koty i psy, jedzenie, uśmiech. Wszystko. Tony miejsca na dyskach. Do tej pory leżą w folderach nazwanych latami: 2005, 2006…..
    Pierwsze odbitki, jakie mam – mamy – w albumie to nasz ślub. Wiadomo – wszystko w pakiecie.
    A potem było dziecko. I właśnie TU wszystko się zaczyna. Znacie rodzica, który nie robi zdjęć? 🙂 Codziennie coś nowego. o pierwszym roku postanowiliśmy zrobić album Szymkowi – 200 najlepszych zdjęć z pierwszego roku. To było kosmicznie trudne! Spośród kilku tysięcy zdjęć wybrać te właśnie jedyne. Zrobiliśmy, ale jest to album dla nas – rodziców. Jest tak „idealny”, że kiedy pokazuję go już 3-letniemu Szymkowi, boję się, żeby nie uszkodził pergaminu 🙂
    Tym przydługim wstępem zmierzam w końcu do odpowiedzi na pytanie: Dlaczego warto utrwalać rodzinne wspomnienia w fotoksiążkach typu Snapbook?
    Bo na drugie i trzecie urodziny zrobiliśmy Szymkowi właśnie fotoksiążkę typu Snapbook. I to był najlepszy prezent, jaki mogliśmy dać i mu i sobie, a nawet gościom, jacy się u nas później pojawiali. Szymek nauczył się wspominać. Szymo buduje swoją pamięć za pomocą kilkudziesięciu wyselekcjonowanych kartek. Zdjęcia ożywają w nim – pyta nas o to, co przedstawiają. Uczy się dzięki nim nowych słów, uczy się opisywać, tworzy własne historie, puszcza wodze fantazji, dopowiada. Wspaniale go wtedy słuchać. Zapamiętuje nazwy miast, w których był. To jak książka modułowa o nim samym, o naszej rodzinie. Teraz zbieramy powoli zdjęcia do pierwszego takiego boxu dla drugiego syna. Mam nadzieję, że się równie świetnie sprawdzi. Warto utrwalać wspomnienia właśnie w takich fotoksiążkach, bo ich zastosowanie to nie tylko kliknięcie strzałką na następne zdjęcie. Takie zdjęcia mogą na prawdę żyć!

  2. Myślę, że to co jest fajne w Snapbook’ach, to że można je podzielić tematycznie i tworzyć spontanicznie (prosto z telefonu, dysku). Moim motywem przewodnim byłaby codzienność 🙂 bo oczywiście warto mieć upamiętniony ślub, pierwsze urodziny dziecka, wyjazd wakacyjny.. ale o tym raczej będziemy pamiętać. Trudniej zachować w pamięci np. wygłupy syna, który przebrał się za mumię owijając papierem toaletowym, męża przynoszącego rano kolorowe, letnie śniadanie, czy spontaniczne kąpanie w nocnym morzu. A warto takie małe piękne rzeczy pamiętać, otworzyć książeczkę po paru latach i przypomnieć sobie szczegóły z własnego życia, które po jakimś czasie mogą nas zaskoczyć 😉

  3. Książki typu Snapbook to wspaniały sposób na przechowywanie najpiękniejszych zdjęć z najważniejszych momentów naszego życia, a dodatkowo ciekawy pomysł by obdarować bliskich zebranymi w tak oryginalny sposób wspomnieniami. Snapbook byłby wspaniałym zbiorem najważniejszych chwil i osiągnięć naszej córci: pierwsze zabawy, pierwsze obroty na brzuszek i wygibasy, pierwsze ząbki, a w końcu i pierwszy uwieczniony na zdjęciu kroczek 🙂 taki zbiór byłby wspaniałą pamiątką a zarazem prezentem dla jedynej Prababci na jej nadchodzące święto-tak by miała prawnuczkę zawsze przy sobie 🙂

  4. Wspomnienia warto łapać, ponieważ bardzo szybko zapominamy, że mamy za sobą piękne momenty, które mogą dawać siłę, a skupiamy się na zmartwieniach. Warto wykorzystać do tego łatwą drogę Snapbook. Szybko zawsze i wszędzie można mieć pod ręką fotoksiążkę, a wyrwane zdjęcie podarować Babci…..

  5. Dlaczego warto utrwalać rodzinne wspomnienia w fotoksiążkach typu Snapbook?
    Ponieważ jest to super pomysł na to aby znalazły się dla Nas te zdjęcia, które Naszym zdaniem są najpiękniejsze <3 Takie, które chcielibyśmy mieć w jednym miejscu,aby usiąść i móc powspominać tamte chwile , w których robione były zdjęcia <3 Ale także takie fotoksiążki typu Snapbook są pięknym prezentem dla osób, którym chcemy podarować Nasze najpiękniejsze wspomnienia czy też najzabawniejsze ? Poprostu jest to wspaniały pomysł ?

  6. Wspomnienia utrwalone na tego typu książkach to klasyczny a zarazem nowatorski sposób. Dzięki takim rozwiązaniom można się pochwalić rodzinie pięknymi starannie wybranymi fotografiami a te które komuś bardzo przypadły do gustu można z łatwością wyrwać i przekazać komuś bliskiemu ☺
    Takie fotoksiążki w dobie wszechobecnej fotografii cyfrowej to taki przystanek. ☺ Zamiast miliona praktycznie jednakowych zdjęć wybieramy kilka kilkadziesiąt tych jedynych wyjątkowych do których chętnie się wraca i które nie giną w morzu innych zdjęć. Oglądając zdjęcia w tego typu albumach nasze oczy się nie męczą a my się nie nudzimy tak jak przy „klikaniu” myszką ?

  7. Kolekcjonowanie i porządkowanie wspomnień zawsze sprawiało mi ogromną radość, odkąd urodziła się moja córeczka wywoływałam zdjęcia nałogowo. Dzięki fotoksiążce typu snapbook wspomnienia, które uwieczniłam telefonem, są w jednym miejscu, a ja oszczędzam czas, bo nie muszę już ich zgrywać na komputer a później przesyłać na serwer lub zanosić do fotografa. Co więcej nie powielam tych samych ujęć, bo jestem bardziej selektywna w ich dobieraniu. Mogę sama stworzyć takiego snapbooka jakiego chcę i nie muszę się martwić o przyklejanie zdjęć pod dobrym kątem lub wkładanie ich w odpowiednie miejsca w albumie. Poza tym tworzenie snapbooków daje mi poczucie,że zrobiłam coś sama, od podstaw. Są one również wspaniałym prezentem dla bliskich i cudowną pamiątką na przyszłość.

  8. Kiedy w mojej rodzinie pojawił się aparat cyfrowy skończyło się wywoływanie zdjęć. Ostatni album kończy się zdjęciami, na których jestem 10-letnią grubaską z warkoczem do pasa 🙂 Ostatnio (w grudniu) zebrałam się do stworzenia ślubnej fotoksiążki.
    Mam w głowie wielki plan przejrzenia wszystkich płyt ze zdjęciami i wywołanie najlepszych. Najlepszych, bo od wejścia cyfrówek robimy całą masę zdjęć i mam wrażenie, że przez to tracą one wartość. Podejrzewam, że mój 4-miesięczny syn ma teraz więcej zdjęć niż mnie zrobiono w ciągu 10 lat. I choć nie zajmują miejsca na półkach, to zabierają mnóstwo miejsca na naszych komputerach, telefonach, google photos czy na dropboksie.
    Jestem za tym, by wspólne chwile utrwalać w albumach. Mogłyby być to albumy tematyczne (np. „narodziny bliźniaków”, „podróż do Szwecji”) albo datowane rokiem lub miesiącem i rokiem.

  9. Jak ja nie lubiłam, jak mnie to wkurzało gdy przychodziłam do kogoś a ten ktoś mówił, a teraz pokażę Ci zdjęcia z.. wakacji… z przedszkola… z pobytu w zoo…z… wesela cioci syna wnuka a tam miliony zdjęć, te same ujęcia różniące się drobnym szczegółem, ludzie których zupełnie nie znam. Książki tego typu „zmuszają” do selekcji, wyboru najlepszych zdjęć, które z wielką przyjemnością się ogląda. Ten „limit” przypomina mi czasy w których kupowałam kliszę 36 zdjęć (no czasem 40) i wiadomo było tyle i tylko tyle. Trzeba było zaplanować zdjęcia i dbać o to by były najlepsze. Do tych zdjęć chce się wracać. Chcę mieć takie albumy do których chce się wracać, zwłaszcza, że ludzie tak szybko odchodzą…

Skomentuj Patrycja Anuluj pisanie odpowiedzi

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.