Zanim opisze wam naszą przygodę z BLW, chciałabym pokrótce wyjaśnić co to jest metoda BLW i na czym polega.
BLW jest skrótem od Baby-Led Weaning i jest to intuicyjna metoda rozszerzania diety małego dziecka, której głównym założeniem jest pominięcie etapu podawania zmiksowanych papek i karmienia łyżeczką a pozwolenie dziecku na samodzielne jedzenie już od pierwszego posiłku.
Autorkami tej metody żywienia niemowląt są Gill Rapley i Tracey Murkett. Opisały ją w bestsellerowej książce „Bobas lubi wybór”, którą kupiłam w czasie rozszerzania diety Natalii. O tej metodzie przeczytałam w jednym z magazynów dla mam i temat na tyle wydał mi się interesujący, że chciałam dowiedzieć się więcej i spróbować tej metody przy rozszerzaniu diety Natalki.
W książce znajdziemy wiele wypowiedzi rodziców, którzy stosowali taką metodę rozszerzania diety dziecka, tylko o tym nie mówili. Było to dla nich powszechne i nie miało sprecyzowanej nazwy. Według autorek BLW to nic nowego. Nowe jest mówienie o tej metodzie. Wielu rodziców, szczególnie tych, którzy mają troje czy więcej dzieci, odkryło niemalże przez przypadek, że jeśli pozwoli się dziecku przejąć ster w kwestii karmienia, życie staje się dużo łatwiejsze i przyjemniejsze dla wszystkich.
Kiedy zacząć stosować metodę BLW?
Jeśli dziecko potrafi siedzieć samo, jeśli chwyta i przyciąga przedmioty, potrafi je szybko i celnie włożyć do ust, jeśli gryzie zabawki i wykonuje podobne do przeżuwania ruchy twarzy, to może znaczyć, że jest gotowe na pierwsze stałe pokarmy. Ale najlepszą oznaką jest to, że dziecko samo weźmie i włoży sobie do ust kawałek jedzenia. Może się to stać tylko wtedy gdy dostanie taką możliwość.
Co się dzieje, kiedy stosujesz BLW?
- Dziecko siedzi przy stole z resztą rodziny podczas posiłków i dołącza do wspólnego jedzenia, kiedy jest na to gotowe;
- Dziecko czuje się zachęcone do poznawania nowych pokarmów od chwili, kiedy tylko się nimi zainteresuje, biorąc je do rąk – nie ma znaczenia, czy za pierwszym razem zje cokolwiek, czy też nie;
- Jedzenie oferuje się dziecku w kawałkach o takim kształcie i wielkości, aby nie miało problemów z trzymaniem go w ręku. Dużo rzadziej w rozdrobnionej czy papkowatej formie;
- Dziecko od samego początku karmi się samo; nie bywa karmione łyżeczką przez kogoś innego;
- To dziecko decyduje jak dużo zjada i jak szybko poszerza gamę pokarmów, które lubi jeść;
- Dziecko nadal jest karmione mlekiem (z piersi lub z butelki) na żądanie i samo decyduje, kiedy jest gotowe na zredukowanie jego ilości.
Jakie są plusy wynikające z metody BLW?
- Przyjemność;
- Bo naturalne;
- Poznawanie jedzenia;
- Nauka bezpiecznego jedzenia;
- Poznawanie świata;
- Rozwijanie potencjału;
- Zdobywanie pewności siebie;
- Zaufanie do jedzenia;
- Uczestniczenie w rodzinnych posiłkach;
- Kontrola łaknienia;
- Wartościowe pożywienie;
- Zdrowie na wiele lat;
- Radzenie sobie z różnymi konsystencjami i nauka żucia;
- Możliwość spróbowania prawdziwego jedzenia;
- Pozytywne nastawienie do jedzenia;
- Prostsze, mniej skomplikowane posiłki;
- Koniec wojen przy jedzeniu;
- Mniej wybredne dziecko;
- Koniec z zabawianiem przy jedzeniu;
- Dziecko nie jest pozostawione samo sobie;
- Łatwiejsze jedzenie na mieście;
- Wychodzi taniej.
Jakie są minusy wynikające z metody BLW?
- Bałagan
- Obawy innych
Jak wyglądała nasza przygoda z BLW?
Rozszerzanie diety Natalki rozpoczęłam od papek. Pisałam o tym tutaj. Pierwszą próbę wprowadzania BLW rozpoczęłam jak Natalia miała 8-9 miesięcy ale moim zdaniem nie była jeszcze gotowa, dławiła się jedzeniem i nie była nim zainteresowana. Dałam sobie wtedy spokój i wróciłam do karmienia łyżeczką. Potem stopniowo ograniczałam papki i kolokwialnie mówiąc ugniatałam jedzenie widelcem.
Sytuacja zmieniła się kiedy Natalka skończyła 12 miesięcy. Dopiero wtedy zaobserwowałam u niej zainteresowanie tym co jest u mnie na talerzu i z miłą chęcią zaczęła interesować się dużymi kawałkami jedzenia. Od tej pory jadła obiady chwytając jedzenie samodzielnie swoimi rączkami.
W przypadku zup to karmiłam ją nadal łyżeczką a na talerzu obok kładłam Natalce duże, pokrojone w słupki ugotowane kawałki warzyw z zupy.
Kiedy skończyła 18 miesięcy świadomie sama zaczęła posługiwać się sztućcami. Oczywiście wcześniej też miała je w rączkach ale bardziej była to w jej przypadku zabawa. Od tego miesiąca je samodzielnie zupę i drugie danie łyżeczką i widelcem (dostosowaną dla małych dzieci). Oczywiście inne płynne potrawy także wcina samodzielnie łyżeczką. Bałagan jest przy tym oczywisty :).
Opisałam wam tutaj moją historię. W kwestii rozszerzania diety Natalki skupiłam się bardziej za podążaniem zgodnie z jej rozwojem i oczekiwaniami. Mimo, że Natalka jadła papki to bardzo wcześnie zaczęła mówić i obecnie buzia jej się nie zamyka. Lubi jeść, próbować, ciekawa jest każdej potrawy, lubi warzywa i owoce. Nie mam z nią problemów w kwestii jedzenia. Teraz skupiam się głównie na tym aby jadła posiłki zdrowe i dostosowane do jej wieku. Dużo czytam i zaczęłam się interesować tematem zdrowego odżywiania.
Metodę BLW oceniam pozytywnie, na pewno warto zapoznać się z lekturą i samodzielnie sprawdzić tą metodę. Kierujcie się jednak własną intuicją i obserwujcie swoje dziecko. Książkę polecam szczególnie mamom tzw. „niejadków”, być może odnajdziecie w niej wskazówki, które okażą się dla was pomocne.
Stosowałaś metodę BLW? Jesteś jej zwolenniczką czy przeciwniczką ? Jak u Ciebie wyglądało rozszerzanie diety Twojego dziecka?
Przydatne wpisy na temat żywienia:
http://pamietnikmamy.pl/2014/12/jak-wyglada-jadlospis-dwulatka/
http://pamietnikmamy.pl/2014/11/jakie-produkty-nalezy-wykorzystac-w-zywieniu-dziecka/
http://pamietnikmamy.pl/2014/02/zupa-kalafiorowa-z-indykiem-dla-malucha-7/
http://pamietnikmamy.pl/2014/01/przepis-na-pierwsza-zupke-jarzynowa-dla-niemowlaczka/
*źródło: Bobas Lubi Wybór, Gill Rapley i Tracey Murkett, Warszawa 2011.
Również się zgodzę. Sama byłam tak wychowywana. Dając dziecku wybór, tak naprawdę je kształtujemy lub dajemy możliwość żeby samo się kształtowało. Bardzo dobry artykuł, pozdrawiam.
Te całe BLW to chyba tylko nowa nazwa odwiecznej metody 😛
Przecież nasze babcie w przypadku naszych rodziców postępowały tak samo jak Ty Anno 🙂
Najpierw mleko, później przecierane papki a kiedy dziecko miało już na tyle sprawne łapki to dostawało w nie jabłuszko czy skórkę od chleba.
Mój synek też najpierw jadł papki łyżeczką a już ok. 6 miesięcy dostawał do rączki jabłuszko, wafla ryżowego , banana itd.
Już w wieku 6 miesięcy radził sobie na prawdę dobrze. Wiedział do czego służy buzia i łapki 🙂
Kiedy miał ok 8 miesięcy, przestałam blenderować zupki a tylko dusiłam widelcem większe kawałki.
W wieku 10 miesięcy nie musiałam już nic blenderować ani rozdrabniać.
W tej chwili synek ma 17 miesiecy, nadal główne posiłki je karmiony przeze mnie łyżką lub widelcem ale potrafi już zjeść sam deser czy bułkę, nawet z borówkami radzi sobie sam i pięknie łapie każdą w paluchu i trafia do buzi 🙂
W przypadku owoców bardzo często pozwalam mu na wybór i pokazuje mu dwa różne owoce aby mógł sobie wybrać na który ma ochotę.
W tej chwili jesteśmy na etapie wielkiego zainteresowania sztućcami.
Syn potrafi już nadziać kawałek jedzenia na widelec ale jeszcze nie zawsze chce z tego widelca zjeść, łyżeczkę macza w serku i chlapie nim dookoła 🙂
Fakt, jeżeli pozwalamy dziecku na samodzielne próbowanie to bałagan dookoła jest nieunikniony 🙂 Ale jaką radośc z takiego jedzenia ma nasz Chihuahua – zawsze trafi mu się spadający na podłogę jakiś zakazany kąsek 😀
Dokładnie. Zgadzam się w 100% :). A o bałaganie to książkę można napisać … 🙂
Moja ma teraz roczek, ale już od 3 miesięcy stosuję te metodę. Nie jest wybredna wszystko je nawet mi nie daje spokoju zjeść obiadu. Zupkę też na dwie łyżeczki jemy. Ostatnio sama zaczęła mnie karmić pokrojonym jabłkiem. Same plusy, no po za bałaganem… A ja tak nie lubię sprzątać i prać co chwila ubranek…. Czasami nie mam czasu aby dać jej taki obiadek (jeździmy na rehabilitacje itp) i muszę karmić ze słoika no i pojawia się problem bo ona chce sama, a to takie małe kawałki ze bardziej to rozmaże niż zje….
To prawda bałagan jest ogromny i pranie ciuszków na okrągło. Zobaczysz jeszcze jak zacznie jeść samodzielnie łyżeczką np. zupę :), wtedy żaden śliniak nie pomoże 🙂
Metoda ciekawa. Również wychodzę z założenia, że jak dziecko nie chce to nie musi koniecznie zjeść jeszcze tych 5 kęsów za babcie, dziadka i ciotke z Ameryki. U mnie najchętniej jadane sa parówki takie specjalne dla dzieci 🙂
To tylko utwierdzam się w przekonaniu, ze każde dziecko jest inne i zdobywa swoje umiejętności w swoim tempie. Ja bym chciała, żeby Natalka opanowała jedzenie kanapek tak jak Twój synek 🙂 U nas wygląda to mniej więcej tak, że zazwyczaj małe kanapeczki „rozbiera na czynniki pierwsze” :), jednak coś tam zawsze przy tym zje.
U nas wyglądało to podobnie, tak jak ty Aniu wprowadziłam tę metodę około 9-10 mc (dzisiaj Aleks ma 17 mc) ale synek wkładał za dużo do buzi i się dławił. Powoli uczę go samodzielnego jedzenia, ale jeżeli chodzi o sztućce to rewelacji nie ma. Opanował za to jedzenie kanapek 🙂 daje małemu kromkę chleba z serem albo wędliną i mały zje tyle ile potrzebuje. Przy zupce wygląda to tak jak opisała to Ewka czyli na dwie łyżki. A jeszcze dwa tyg. temu jadł tylko mleko i kaszkę 🙂
Mój syn ma skończony roczek i od miesiąca tak jemy. Niestety taka forma jedzenia ma minusy… Jak Maluszek zaczyna rządzić swoim widelcem nie ma opcji aby mu pomóc 😉 Sam i koniec, jak mu się nie uda widelcem to pomoże sobie rączką 😀 Już wiem, że na talerz muszą trafić takie rzeczy które może nadziać na widelec. Na zupkę znalazłam taki sposób że część warzyw trę na tarce z dużymi oczkami a część kroje w kosteczkę. No i oczywiście jemy wtedy na dwie łyżeczki. Syn ma swoją a ja go dokarmiam drugą 🙂 Polecam takie karmienie aby poznać gust Maluszka 🙂
Całkiem podobnie to u nas też wyglądało 🙂 Powodzenia!