Znamy wszyscy ten widok: rozpłakane dziecko próbujące wymusić na mamie, tacie lub dziadkach coś słodkiego czy zabawkę. Lub inaczej – mały aniołek, któremu nie można odmówić ulubionych łakoci. Gdzie jest granica pomiędzy spełnianiem żądań dziecka, a sprawianiu mu przyjemności prezentami?
Mali naciągacze i dziecięcy terroryści
Dziecko w wieku dwóch lat wyraźnie już czuje się odrębnym małym człowiekiem i próbuje tworzyć swoje granice. Jest to jednak czas, aby samo poczuło, że podlega pewnym ograniczeniom. My rodzice powinniśmy pokazywać mu, że świat to nie złota rybka spełniająca wszystkie jego życzenia. W przeciwnym razie w dojrzałym życiu czeka go wiele zawodów i rozczarowań. Jeśli realizujemy wszystkie jego żądania, uczymy go, że może nami łatwo manipulować za pomocą próśb i złości, co może przełożyć się na to, jak będzie w przyszłości traktować innych ludzi. Co za zatem robić? Spokój i nasza siła przekonywania będzie nam pomocna. Uwierzcie mi, da się.
Zalety nagradzania dziecka
Z drugiej strony podarunki mogą skutecznie motywować dziecko do nauki czy właściwego zachowania. Często takie postawy spotykam w literaturze. Ciekawym przykładem jest znany test Marshmallow, w którym dzieci w wieku przedszkolnym miały wybór – dostaną jedną słodką piankę natychmiast, albo dwie po czasie oczekiwania. Przedszkolaki, którym udało się poczekać na więcej słodyczy odznaczały się później lepszymi wynikami w nauce i pracy. Można więc użyć w wychowaniu malucha prezentów czy łakoci jako motywację do określonego działania, pozwalającą mu uczyć się cierpliwości i planowania. Ja osobiście bardzo nie lubię stosować tego typu sztuczek, ale to temat na inny post, który niebawem poruszę na blogu.
To co szczególnie trudne dla rodzica to wszechobecność interesujących dziecko przedmiotów – zabawek czy smakołyków. Wystarczy przejść się do sklepu by dojrzeć wszędzie kolorowe, kuszące słodycze czy fascynujące malucha zabawki. Są one często tak usytuowane, żeby szczególnie zwracać uwagę dziecka. Znajdują się na przykład przy kasach, gdzie nuda oczekiwania szczególnie skłania dziecko do koncentracji na smakołykach. Warto w świecie kolorowych przedmiotów ustalić ścisłą listę zakupów i konsekwentnie ją realizować. Uczymy w ten sposób dziecko planowania i zaniechania impulsywnemu poddawaniu się pokusom.
„Rozpieszczacze”
Często, choćbyśmy nie wiem jak się starali, by uczyć dziecko bycia rozsądnym konsumentem, pojawiają się swego rodzaju „rozpieszczacze”. Czasem są to dziadkowie, chętni spełnić każdą prośbę dziecka zwłaszcza dotyczącą słodyczy. Warto z nimi jasno ustalić jakie są zasady i na co wolno dziecku pozwolić. W innym przypadku będzie ono czuło niekonsekwencje w stosowaniu zasad przez dorosłych, co spowoduje chaos w jego małej główce. Oczywiście takie rozmowy bywają trudne, gdyż dziadkowie szczególnie chcą być w oczach dziecka „tymi fajnymi” dorosłymi. Warto jednak przypomnieć im, że też ponoszą odpowiedzialność za wychowania małego człowieka.
A więc jak myślicie – kupować wszystko, czy nie kupować?
Bardzo fajnie napisane 🙂 Ale jestem tego zdania że nie powinno się wszystkiego kupować dziecku.
A ja myślę, że nie warto kupować wszystkiego nawet jeśli nas na to stać. Przede wszystkim dlatego, że dziecko, które ma zbyt wiele nie wie czym się bawić, więc bywa, że pieniądze są wydawane bez sensu. Dziecko uczy się, że pieniądze zawsze są i może mieć wszystko. A jeśli nagle wydarzy się coś i nie będzie nas stać na wszystko? Jak wytłumaczyć to dziecku?
Nie mogę się powstrzymać, żeby nie kupić mojej córce czgo chce, ale wiem, że to niezdrowe. Za to nie oszczędzam na butelkach i smoczkach. Już się przekonałam, że na takich rzeczach nie ma co sępić, a ze znalazłam jedyne które nam odpowiadają z nuk no to kupuję zawsze gdy mam w poblizu.
ciekawie napisane 🙂
Uważam, że nie należy kupować dziecku wszystkiego i zgadzać się na wszystko. Trudno patrzeć na dziecięce zły, słuchać godzinnych wrzasków i tupania nogą (w sklepie wstyd), ale umiejętność powiedzenia „nie” z czasem zaprocentuje.
A jak mnie stać to czemu mam mu nie kupować. Ja nie mogłam mieć wszystkiego, ale chce żeby moje dziecko miało wszystko. To tylko dziecko. Dzieciństwo jest bardzo krótkie wbrew pozorom.
Dokładnie zgadzam się jak mam kasę to kupuje córce to co chce oczywiście jako 2 latka jest odpowiedzialnym konsumentem, ma swoje zdanie i wybiera z półki sklepowej jednego misia a nie dziesięć 😉