Zainspirowała mnie ostatnio książka, która w sumie jest poradnikiem dla dorosłych, ale daje też do myślenia w kwestii wychowywania dzieci. Mowa o “Poczuciu własnej wartości”, pozornie o książce jakich wiele na półkach podpisanych “psychologia”, w istocie jednak pozycji naprawdę mądrej i potrzebnej. Bo kto nie ma czasem problemu z poczuciem własnej wartości? Nie widzę wielu podniesionych rąk.
Mój wewnętrzny krytyk
Słyszycie czasem w głowie głos mówiący: “nie nadajesz się do tego”, “nie jesteś dość dobra”, “daj sobie spokój, bo się nie uda”? Zazwyczaj bierzemy go za “głos rozsądku”, podczas gdy często jest on tylko wyrazem naszego niskiego poczucia własnej wartości, nie mającego wiele wspólnego z rzeczywistością. Głos wewnętrznego krytyka zawsze operuje ogólnikami, podsumowując całą naszą osobę. Zamiast “masz problem z Excelem”, powie “jesteś głupia”. Zamiast “mam …. cm. w biodrach, ale szczupłą talię”, powie “jesteś gruba”. Przez to zawsze oddala nas od obiektywnej rzeczywistości atakując wciąż słowami “jesteś nie wystarczająco dobra”. Skoro jednak wewnętrzny krytyk kłamie, czy nie łatwo po prostu wytknąć mu to i wówczas przestanie nas dręczyć? Niestety nie jest to takie proste. Po pierwsze jego sądy pojawiają się także dlatego, że do czegoś nam służą. Dzięki głosowi, mówiącemu, że nie jesteśmy dość dobre, by coś zrobić bronimy się przed lękiem i porażką. Boimy się bycia ocenianą i dlatego go słuchamy. Po drugie, przekonania, z których wynikają słowa wewnętrznego krytyka są głęboko zakorzenione w naszej świadomości. Wynikają z procesu wychowania.
Mały wielki człowiek
Być może czytałyście nieraz o tym, jak wychować dziecko z poczuciem własnej wartości. Można znaleźć wiele porad, mówiących, co należy robić – w wyważony sposób chwalić, wyznaczać rozsądne granice, okazywać uczucia. Wszystko to prawda. Proponuję Wam jednak coś innego – zacznijcie od siebie! Psycholodzy dowodzą, że niskie poczucie własnej wartości, “toksyczny wstyd” (jak go nazwał autor książki o tym tytule), jest często dziedziczony! To, jak myślimy o samych sobie jest widziane i odbierane przez dziecko, które tworzy na tej podstawie własne przekonania. Oczywiście, nie mając wysokiego poczucia własnej wartości można wychować pewne siebie dziecko. Trzeba w tym celu nie powtarzać ewentualnych błędów naszych rodziców i stosować się ze świadomością do porad psychologów. Najlepiej jednak równocześnie pracować nad sobą. Radosna, pewna siebie mama ( tak o Tobie mówię :)) z łatwością przekaże te wartości dziecku, nauczy go szacunku i miłości do samego siebie. Warto?
A jakie jest Twoje zdanie na ten temat. Czy poczucie własnej wartości jest ściśle związane z procesem wychowania?
Coś w tym jest,im bardziej mobilizuje dziecko do działania,im więcej powtarzam ,,córko dasz radę,wierzę w ciebie” tym bardziej jej wartość i pewność siebie wzrasta.
moje poczucie własnej wartości do najwyższych nie należy tym bardziej staram się córce wpoić, że jest mądra, świetna i że może wszystko 🙂 nie odpuszczę, dopóki nie dam jej solidnych fundamentów, na których zbuduje pewność siebie 🙂
Mnie bardzo interesuje poruszony przez Panią temat. Sama mam niskie poczucie własnej wartości i wiem jak to utrudnia życie, ogranicza, dołuje… Mam również córeczkę i staram się robić wszystko, aby nie miała tak samo jak ja. Trudne to zadanie, ponieważ przez niskie poczucie własnej wartości trudno pracować nad swoimi wadami, bo w głowie jest myśl „jesteś do niczego i nic tego nie zmieni”. W moim przypadku ma to negatywny wpływ na relacje z ludźmi, a więc i z tymi najbliższymi 🙁
Musisz absolutnie wyrzucić z głowy myśli, typu: „jesteś do niczego i nic tego nie zmieni”. Wiem, że nie jest to łatwe i jak sama piszesz wiesz o tym bardzo dobrze i pracujesz nad tym. To poczucie niskiej samooceny zostało głęboko zakorzenione w Twojej świadomości. Musisz polubić samą siebie i zaakceptować siebie taką jaką jesteś. A jesteś wyjątkowa. Odważna bo nie bałaś się przyznać tutaj na forum, że masz niską samoocenę własnej siebie. Musisz spróbować zmienić swój sposób myślenia i tłumić w sobie ten głos krytyki. To z czasem zaowocuje i nie będziesz przenosiła tych negatywnych wzorców na swoją córeczkę. Fajnie jest tez znaleźć sobie jakąś pasję, która będzie sprawiać nam ogromną radość i satysfakcję.
Dziękuję za miłe słowa. Wzięłam do serca. Mam pasję, lubię wszelkie prace manualno-artstyczne. Robię torty w stylu angielskim na razie dla najbliższych i znajomych, marzy mi się zająć decoupagem… Ale mam coś takiego w sobie, że nawet jak ktoś mnie za coś pochwali, to ja i tak myślę, że ten ktoś przesadza i robi to z grzeczności, albo nawet że mówi nieszczerze, bo tak wypada, a to co zrobiłam to nic nadzwyczajnego, bo jest wiele osób które robią to sto razy lepiej ode mnie. I z jednej strony wiem, że nie powinnam tak myśleć, a z drugiej nie mogę się pozbyć tych myśli…
Zgadzam się zdecydowanie. Ja przez rodziców w dzieciństwie byłam tłamszona emocjonalnie. Nigdy nie byłam dość dobra. Jak dostałam 3 to było dlaczego nie 4 a jak dostałam 4 to dlaczego nie 5 i tak w kółko. Dopiero chyba na studiach odetchnęłam, wtedy też zaczęłam samodzielne życie bez ich codziennej krytyki. Nie mama jeszcze dzieci ale nie zamierzam powtarzać błędów rodziców.
Miałam podobnie. Również obiecywałam sobie, że nie będę powtarzać błędów rodziców. Niestety czasem łapię się na tym, że jednak powtarzam. Staram się z tym walczyć, ale różnie mi to wychodzi. Niestety człowiek tym nasiąka tak bardzo, że w dorosłości trudno się tego pozbyć. Trzymam za Ciebie kciuki 🙂
Tak jest to silnie zakorzenione w podświadomości. Trzeba nad tym pracować.
To właśnie błędne przeświadczenie naszych rodziców, że ocena (stopień) jest wyznacznikiem naszej wiedzy. Uczyć się powinniśmy dla wiedzy i umiejętności a nie dla stopnia.
Poruszyłaś bardzo ważny temat. Temat, który daje dużo do myślenia.