W grudniu ubiegłego roku Kamila urodziła swojego pierwszego synka. Mimo, iż poród odbył się przez cesarskie cięcie Kamili bardzo zależało na karmieniu piersią. Na szczęście mały Antoś szybko załapał jak należy ssać. Kamila była przeszczęśliwa. Pierwsza noc nie należała jednak do tych przespanych. Antek non stop płakał, robił jedynie krótkie przerwy na jedzenie, po czym ponownie płakał. Zdesperowana młoda mama po kilku godzinach męki swojego synka, zapukała do drzwi położnych.
– Przepraszam, moje dziecko non stop płacze, wije się przy tym, tak jakby bolał go brzuszek. Nie wiem co robić, to trwa już kilka godzin.
– Dzieci tak mają, że płaczą, to Pani o tym nie wiedziała? Pewnie jest głodny, musi go Pani częściej przykładać do piersi.
Kamila jak usłyszała, tak poczyniła. Na zmianę nosiła swoje dziecko, tuliła i karmiła. W końcu nad ranem zmęczony Antoś przysnął. Kolejne dwie noce wyglądały jednak bardzo podobnie. Położne powtarzały, że należy karmić piersią i, że dziecko zapewne płacze z głodu. Kamila, łudziła się, że wszystko minie jak wrócą do domu. Kiedy synek był spokojny, patrzyła na niego pełna miłości i powtarzała: „Zobaczysz jeszcze tylko chwilka i będziemy razem w domu z tatusiem, tam na pewno poczujesz się bezpieczniej”.
Wreszcie nadszedł upragniony dzień wypisu ze szpitala. Antoś faktycznie wyglądał na spokojnego. Niestety wieczorem historia się powtórzyła. Dziecko krótko po karmieniu zaczynało strasznie płakać. Nie pomagało nic – noszenie, tulenie, kołysanie, masaże. Młodzi rodzice postanowili nie czekać i wybrali się do pediatry.
– No ja nic nie poradzę, to jeszcze za małe dziecko, żeby nawet dawać mu leki. Musicie Państwo przeczekać ten okres. Najważniejsze, to żeby Pani karmiła piersią, bo to najlepsze co może Pani teraz dać swojemu dziecku.
—————————————————————————————————–
Minęło pięć długich i ciężkich miesięcy, które obfitowały w wizyty u różnego rodzaju specjalistów: pediatrów, alergologów, neurologów, gastrologów. Żaden nie znał jednak przyczyny dlaczego Antoś tak bardzo płacze po jedzeniu, ma problemy z wypróżnianiem i dziwne wysypki na ciele. Każdy zalecał jedynie jak najdłuższe karmienie piersią, przy jednoczesnej ścisłej diecie Kamili, która w całej tej sytuacji nie miała przynajmniej problemów ze zrzuceniem wagi po porodzie. Kłopoty z dzieckiem odbiły się na jej zdrowiu, Kamila chudła w oczach.
– Nie może Pani jeść nabiału, bo dziecko może mieć skazę białkową. Proszę odstawić też wszelkie cytrusy, czekoladę, orzechy, bo to silne alergeny.
– A co z Twoją dietą? Jesteś pewna, że nie jadłaś nic wzdymającego? Żadnej fasoli, grochu, bigosu? Jak się karmi, to trzeba uważać na to co się je.
Te słowa słyszała niemal codziennie. Powtarzali je nie tylko lekarze, ale też rodzina, znajomi. Kamila więc, jak przystało na dobrą matkę, żyła jedynie na gotowanym kurczaku, ryżu i marchewce. Wolne chwile, kiedy Antek nie płakał wykorzystywała na robienie prania, gotowanie obiadu i sprzątanie. Jednak i te podstawowe czynności nieraz sprawiały problem, ponieważ z powodu bólu brzucha Antek miał bardzo krótkie drzemki w dzień. Kamila ze łzami w oczach słuchała opowieści innych młodych mam, których dzieci głównie spały i jadły. Co to dużo mówić, zazdrościła im, że mają czas dla siebie. Ona nie miała, jedyne czego pragnęła, to tego aby Antek wreszcie przespał choć kilka godzin pod rząd, a ona mogła odpocząć.
Na jednej z kontroli wagowych u pediatry okazało się, że Antoś nie przybiera prawidłowo na wadze. Lekarz zlecił badania krwi i moczu, strasząc, że może być to coś poważniejszego. Na szczęście jego podejrzenia okazały się mylne. Doktor ponownie przypomniał o jak najczęstszym przystawianiu dziecka do piersi, sugerując, że Kamila zapewne robi to zbyt rzadko, skoro waga Antka stoi w miejscu.
Pewnego dnia apetyt Antosia zaczął stopniowo zanikać. Chłopczyk w ogóle nie odczuwał głodu. Potrafił przez kilkanaście godzin nic nie jeść. Kamila co chwila próbowała go przystawiać do piersi, Antoś chwilę possał, wyginał się w łuk i zaczynał przeraźliwie płakać. Każda próba karmienia w dzień wyglądała podobnie. Jedynie w nocy udawało się karmić nieco dłużej niż jedną minutę. Zaspany Antek nie miał siły wyrywać się i płakać, ssał chwilę, przysypiał i budził się za 40 minut. I tak do rana… Kamila była wyczerpana. Nocne pobudki co 40 minut (czasem brak snu przez kilka godzin w nocy, bo zanim zdążyła usnąć to synek budził się ponownie), krótkie drzemki w dzień lub całkowity ich brak i do tego problemy z apetytem i przyrostem wagi. Coraz częściej myślała o przejściu na mleko modyfikowane, które traktowała jak zło konieczne. Żaden z lekarzy przecież tego nie popierał ani nie proponował. W końcu zaczęła rozmawiać z mężem, który jako jeden z nielicznych w tej sytuacji okazał jej wsparcie:
– Słuchaj ja już nie mam siły, Antek też jest wykończony. Wiesz, ja myślałam co mu może być, ale przecież on je tylko moje mleko, to chyba ono musi mu szkodzić. Ja wiem, wszyscy mówią że mleko matki najlepsze, ale moje mleko ewidentnie mu szkodzi! On już nawet sam to wyczuł i wygina się w łuk jak tylko pokazuję mu pierś.
– Kama masz rację, już dawno myślałem żeby dać małemu jakieś mleko z puszki, najlepiej takie dla alergików. Zobacz jesteś na diecie, jeszcze chwila i nic z Ciebie nie zostanie, a i Twoje mleko jest niewiele warte – toć to sama woda! Sam widziałem jak ostatnio ściągałaś pokarm laktatorem, to nawet białe do końca nie było. Jak nasz synek ma na czymś takim przytyć?!
Jak postanowili, tak poczynili. Wybrali się do pediatry, aby ustalić z nim jakie mleko modyfikowane będzie najlepsze. Lekarz niezbyt chętnie podszedł do tego pomysłu, ale jak zważył Antosia i okazało się, że chłopczyk od ostatniej wizyty nie tylko nie przybrał na wadze, ale wręcz schudł, jakoś chętniej odniósł się do pomysłu rodziców:
– Dobrze, wprowadzimy to mleko i zobaczymy jaka będzie reakcja. Proszę się zgłaszać na kontrolę wagową co tydzień.
Nadszedł moment odstawienia Antka od piersi. Kamila nie wiedziała jak to będzie. Z jednej strony bardzo chciała dalej go karmić, a z drugiej była już bardzo zmęczona psychicznie i fizycznie. Przeczytała chyba cały internet jak odstawić dziecko od piersi. Pierwsze podejście z butelką zrobiła w ciągu dnia. Chłopczyk o dziwo dość szybko załapał, wypił prawie całe mleko, a zaraz potem zasnął na dwie godziny! Kamila wreszcie wiedziała ile jej synek wypił i mogła być spokojna, że jest najedzony. Nadszedł wieczór, Kamilę naszły jednak wątpliwości.
– Słuchaj może ja go nakarmię na noc piersią? – zapytała męża
– Kama nie możesz mieszać pokarmu, jeśli mamy sprawdzić czy to Twoje mleko mu szkodzi musisz całkowicie zrezygnować z karmienia piersią, chociaż na kilka dni. Ściągaj pokarm, najwyżej wrócimy do karmienia piersią.
Kamila przepłakała pół nocy. Nie – nie dlatego, że mąż nie poparł jej zdania. Ale dlatego, że intuicyjnie czuła, że jest to jej ostatni dzień karmienia synka piersią. Że kończy się pewien etap, do którego już nigdy nie wróci. Że synek już nigdy nie będzie jej potrzebował tak bardzo, jak dotychczas. Butelkę może przecież podać każdy – tata, babcia, sąsiadka…
Kamila miała przeczucie. Ta noc była przełomowa. Synek pierwszy raz przespał 6 godzin pod rząd. Antek całkowicie odrzucił pierś. Od tego czasu coraz częściej na jego twarzy gościł uśmiech, chętniej jadł i zaczął przybierać na wadze. Jego drzemki w dzień także stały się dłuższe, a co najważniejsze – nie wybudzał się już z płaczem. W wieku 7 miesięcy pierwszy raz przespał całą noc – od 19 do 6 rano, bez żadnej pobudki.
Przedstawiłam Wam dziś tą historię, bo chciałabym, żebyście zrozumiały jak ważna jest nasza intuicja. My matki, chcemy dla naszych dzieci jak najlepiej, czasem jednak warto posłuchać naszego wewnętrznego głosu. Kamila czuła, że jej mleko nie służy synkowi, długo zwlekała z decyzją o odstawieniu go od piersi, aż wreszcie zaufała intuicji i jej problemy zniknęły.
A czy Ty miałaś podobną historię do Kamili? Podziel się swoimi doświadczeniami.
Niektóre matki zanim urodzą dziecko powinny chodzić na terapię do psychologa. Głupotą jest wmawianie matce, że mleko matki jest najlepsze i za wszelką cenę musi karmić piersią. Mam dwie córki…pierwsza przez jeden dzień była przystawiana do piersi. Nie miałam mleka A położne mówiły przyjdzie z czasem…córcia płakała z głodu a położne nie chciały dać mm. Przyszła nowa zmiana, położna przyniosła mm z cieniutkim wężykiem ktory przykleiła mi do sutka. Mała najadła się i zasnęła. Położna powiedziała mi, że jak w 3ej dobie nie dostanę mleka to mam przejść na mm i nikogo nie słuchać. Tak zrobiłam, po wyjściu że szpitala karmiła mm. Dostałam zapalenie piersi i dopiero po wyleczeniu dostałam mleko ale córcia już nie chciała. Przy drugiej na dzień dobry w szpitalu powiedziałam, że nie mam czasu na karmienie piersią bo w domu mam 16m córcie. Nie było problemu. Maluchy mają 3 i 4 latka i żadnych problemów zdrowotnych nie mają. Chorować nie chorują…i nie żałuję swoich decyzji bo przynajmniej miałam czas dla obu córek.
Eh, miałam podobną sytuację, i na około oczywiście komentarze, ze wszystkich stron, że mleko matki jest najzdrowsze, a dziecko na pewno się najada! Nie dajmy się zwariować drogie Panie! Zarówno dziecko jak i my, musimy się dobrze czuć z tym, jak karmimy! Czy jest to butla, czy pierś – ważne, żeby dziecko i matka były szczęśliwe 🙂
Zgadzam się z tym zdecydowanie. 🙂
Tak się właśnie kończy wmawianie że mleko matki najlepsze i każda kobieta powinna, musi karmić piersią przez co najmniej 6 miesięcy….Nie twierdzę że nie jest, ale nie każda kobieta może. Ja urodziłam swoją córeczkę w pazdzierniku 2016. Byłam przerażona, bo to pierwsze dziecko, byłam zupełnie sama, ponieważ mieszkamy za granicą i moja Mama nie mogła przyjechać, był tylko mąż, ale wiadomo że pomoc własnej Mamy jest nieoceniona….Szpitalne położne nie poświęcały mi aż tyle czasu a był problem z przystawieniem dzieciątka do piersi ( ze względu na dośc wklęsłe sutki). Dostałam takie gumowe kapturki jako pomoc, przez które córeczka i tak nie potrafiła ssać piersi…Położne były tak zabiegane, a ja byłam praktycznie sama i o ile w pierwszy dzień stwierdziły że maleństwo jeszcze nie potrzebuje specjalnie dużo jeść, tak w kolejne dni potrzebować będzie mleka aby nie doszło do zbytniego spadku wagi. Kolejna próba to ściąganie pokarmu,…i tu zakończyło się niepowiedzeniem, pokarmu niewiele. Już w szpitalu dostawała mleko modyfikowane, ponieważ coś musiałą jesć. Po powrocie ze wszpitala, miałam wspaniałą położną, która poświęciła mi mnóstwo czasu i sama stwierdziła że może być problem z karmieniem. Miałam ściągać pokarm, ale tego wciąż było niewiele więc nie wahałam się karmić córeczki mlekiem modyfikowanym. Nikt, ani lekarz, ani położna mi tego nie odradzali, wręcz stwierdzili że tak trzeba. Także nie widzę w karmieniu mlekiem modyfikowanym nic złego i nie znaczy to że dziecko będzie mniej zdrowe.
Wspaniałych ludzi poznałaś na swojej drodze. Ja swoją drugą córkę karmię teraz już mm i każda wizyta u pediatry rozpoczyna się od pytania czy karmi pani piersią? A dlaczego nie? Pierwszą córkę karmiłam piersią i wizyta u lekarza była przyjemniejsza. Teraz muszę się tłumaczyć dlaczego nie karmię piersią.
Chyba po prostu w Niemczech mają inne podejście do tematu karmienia piersią. Chcesz karmisz, nie chcesz nie karmisz. To znaczy mówi się że mleko matki jest najlepsze dla dziecka, ale nie za wszelką cenę. Jeśli nie można no to cóż począć? Nic na siłe, po prostu trzeba karmic modyfikowanym. Moje pierwsze próby skończyły się okropnymi ranami na sutkach, bólem i dziwnymi myślami że chyba jestem gorsza. Na szczęście, nikt nie wmawiał że muszę tylko jak nie da rady tak, to trzeba inaczej. Pozdrawiam serdecznie!
Oj rozumiem pania Kamile. Wiem mleko matki najlepsze… Ale co jak matka nie ma tego mleka??? Mnie tez polozne na sile kazaly karmic malego. Ja plakalam i on bo co za matka, ktora nie moze nakarmic swojego dziecka??? Jest na swiecie pielegniarek ktore wiedze o dzieciach maja w malym paluszku. I dziekuje Bogu ze ja na takie trafilam. W nocy do pokoju przyszla pielrgniarka i pytala sie ktora godzine karmie. Odpowiedzialam 3… Zabrala mi dziecko, nakarmila i powiedziala zebym odpoczela. Cudowne 3 h snu. Jak przyniosla mi dziecko powiedziala ze z tego co widzi nie mam pokarmu i zebym przeszla na modyfikowane ale powiedziala zebym nie mowila nikomu ze to powiedziala. Nikt nie zapytal co bylo powodem braku pokarmu… Takze… Dobro dziecka jest najwazniejsze nawet wtedy gdy nie mozemy karmic piersia…
Cudowna kobieta z tej pielęgniarki … nie za wszelką cenę.