Meteorolodzy zapowiadają kolejne fale upałów. Ciepłe powietrze znad Afryki będzie nam towarzyszyć całe lato, a wraz z nim temperatury powyżej 30°C. Taki gorąc jest trudny do zniesienia dla dorosłych, a co dopiero dla dzieci!
Dlaczego dzieci źle znoszą upały?
Dzieci nie potrafią same zadbać o swoje potrzeby i nie mają świadomości jakie mogą być konsekwencje przegrzania lub odwodnienia. Nie zawsze potrafią też zasygnalizować, że są spragnione. Dlatego też zadanie chronienia ich przed słońcem i wysokimi temperaturami spoczywa na rodzicach.
Maluchy, znacznie bardziej niż dorośli, są narażone na konsekwencje przegrzania. Z jednej strony wynika to z fizjologii. Organizm dziecka aż w 75% składa się z wody (w przypadku noworodków jest to nawet więcej)! Gdy jest gorąco, człowiek się poci. To mechanizm, który ma schłodzić skórę i obniżyć temperaturę ciała. Im wyższa temperatura, tym pocenie bardziej obfite. Więc w bardzo upalne dni wystarczy dosłownie kilkanaście minut, by maluszek wypocił tyle wody, że zacznie to zagrażać jego życiu.
Konsekwencje przegrzania i przebywania w zbyt wysokich temperaturach mogą być tragiczne. Zbyt duża utrata wody może prowadzić do udaru cieplnego (wraz z wodą traci się cenne mikroelementy niezbędne do prawidłowego funkcjonowania organizmu), a w konsekwencji do utraty przytomności i śmierci! Takie niebezpieczeństwo jest realne nie tylko w sytuacji, gdy dziecko bawi się w słońcu lub śpi w gorących pomieszczeniach, ale również w samochodzie.
Dziecko w aucie – czy można go zostawić na chwilę?
Często w upalne dni aż czekamy na to, by wrócić do samochodu. Chłodny nawiew i klimatyzacja potrafią obniżyć temperaturę we wnętrzu nawet o kilkanaście stopni w bardzo krótkim czasie. Dlatego też wiele osób kojarzy samochód z chłodną oazą wytchnienia od gorąca.
Jednak ta świadomość jest myląca. Takie temperatury w aucie można osiągnąć tylko wtedy, gdy działa klimatyzacja (czyli w większości przypadków wtedy, gdy pracuje silnik). Gdy odstawimy pojazd (np. zostawiając go na sklepowym parkingu) szybko zamienia się on w blaszaną puszkę, która rozgrzewa się do czerwoności. W upalne dni, w pełnym słońcu, wnętrze auta może się rozgrzać nawet do 100°C! Można to poczuć wsiadając do niego po zrobieniu zakupów – jest nieznośnie gorąco!
Wysoką temperaturę we wnętrzu mogą zmniejszyć uchylone okna (dzięki nim jest przewiew, pozwalający uciekać rozgrzanemu powietrzu na zewnątrz), ale przy dużych upałach jest to zbyt mało by schłodzić wnętrze auta.
Dzieci nie powinno się zostawiać w aucie bez klimatyzacji nawet na chwilę, gdy upały na zewnątrz przekraczają 25°C. Lepiej zabrać je ze sobą, tym bardziej że coraz więcej sklepów czy urzędów jest klimatyzowanych, więc temperatura we wnętrzu będzie przyjazna dla maluszka.
Jazda samochodem z dzieckiem – jak radzić sobie w upały?
Podróżowania w upał najlepiej unikać, nawet jeżeli w samochodzie jest klimatyzacja. Duże różnice temperatur między wnętrzem auta, a otwartą przestrzenią nie są zdrowe również dla dorosłych – łatwo złapać anginę lub się przeziębić. Dlatego też najlepiej wyjechać wcześnie rano lub późno wieczorem, gdy słońce jeszcze (albo już) nie grzeje.
Jeżeli musimy zrobić zakupy lub zatrzymać się na chwilę, warto wybierać miejsca zacienione i zadrzewione. Tam, gdzie są drzewa temperatura bywa nawet kilka stopni niższa niż na wyasfaltowanym parkingu! Wszystko przez to, że kostka, beton czy asfalt kumulują ciepło. Niekiedy są tak rozgrzane, że nie da się na nich boso stanąć, bo parzą w stopy. To dodatkowe źródło „ogrzewania” w upalne dni. Dlatego dobrym miejscem postoju będzie las lub przynajmniej zacieniony park miejski.
Jeżeli musimy zaparkować w otwartym słońcu i auto się nagrzało, nie wsiadajmy do niego od razu. Otwórzmy wszystkie drzwi i okna, żeby gorące powietrze mogło uciec.
Dbajmy też o to, by dziecko miało cały czas wodę do picia i przypominajmy mu o tym, żeby regularnie popijało ze swojego bidonu. Pragnienie to sygnał od organizmu, że płynów jest za mało. Nie powinno się do niego dopuszczać, bo to znak, że już doszło do odwodnienia.
To taki temat, że należy o tym trąbić i trąbić. Już tyle się o tym mówi, a i tak gdzieś ciągle się słyszy o lekkomyślności rodziców.