Nasze plany wychowawcze są wspaniałe. Chcemy by nasze dziecko, które nosimy pod sercem było dobre dla innych, uczynne, szło przez życie z uśmiechem, ale jednocześnie miało pewność siebie i nie pozwalało się zranić. Staramy się tak je ukształtować by mogło być sobą, cieszyć się z tego co robi i rozwijać w tych kierunkach, które są dla niego interesujące.
Niestety, rzeczywistość szybko je weryfikuje. Nie zawsze mamy wystarczająco dużo czasu i cierpliwości, by poświęcić się dziecku. Czasami nie potrafimy docenić tego co robi lub próbujemy realizować z jego pomocą własne niespełnione ambicje i marzenia. W efekcie już w trakcie pierwszych lat zabijamy w dziecku naturalne odruchy bezinteresownej pomocy innym. Wielu rodziców robi to celowo, bojąc się, że ich dziecko będzie się musiało mierzyć z niezrozumieniem otoczenia, wyśmiewaniem, wykorzystaniem lub uznaniem za naiwne. Wolimy by było „gruboskórne” bo to oszczędzi mu w życiu rozczarowań.
Jednak budowanie tej „gruboskórności” zabija w dzieciach empatię, która będzie im niezbędna w relacjach z ludźmi. Przekłada się ona bezpośrednio na zachowania wobec innych. To podstawa do zainteresowania się innymi ludźmi: ich uczuciami, potrzebami, które chcieliby zrealizować i pomocą, której mogą potrzebować.
Rozwijanie empatii u małego dziecka
Bezinteresownej pomocy można doświadczyć nawet od całkiem małych dzieci. Nierzadko już trzylatki chcą pomóc mamie czy tacie w codziennych czynnościach. A jakie są dumne, gdy rodzice na to pozwolą! Wystarczy przypomnieć sobie kiedy ostatnio pozwoliliście swojej córeczce pomóc przy pieczeniu lub synkowi dać drobiazg z zakupowej siatki, by zaniósł go do domu. Z pewnością pamiętacie takie sytuacje, prawda?
To ważne momenty w życiu dziecka. Małe dziecko nie zna innego świata niż najbliższa rodzina – dopiero powoli zaczyna go poznawać. Na tym etapie życia ma już jednak poczucie przynależności, czuje się częścią grupy, w skład której wchodzą rodzice, rodzeństwo, czasami dziadkowie. Chce brać udział w jej działaniu, uczestniczyć w tym co się w niej dzieje. Możliwości ma co prawda ograniczone (ze względu na niedojrzałość i to, że sam wymaga opieki), ale potrafi już wykorzystywać umiejętności przy niektórych pracach dorosłych.
Warto mu na to pozwolić, mimo że dla wielu rodziców to konieczność dodatkowego pilnowania małego dziecka i… strata czasu. Przecież sami zrobimy to szybciej, dokładniej i bezbłędnie. Jednak wraz z możliwością zrobienia czegoś dla swojej grupy dziecko odbiera ważną naukę na przyszłość. Uczy się pomagania innym, zauważania sytuacji w których może być wsparciem. Rozwija swoją empatię i wrażliwość na drugiego człowieka.
Nawet jeżeli nie pozwalamy dziecku na uczestnictwo w dorosłych obowiązkach (np. ze względów bezpieczeństwa, by nie zrobiło siebie krzywdy) warto docenić jego chęci. Przecież samo dostrzegło, że może pomóc, by mamie lub tacie było łatwiej! Ta nauka zaprocentuje w późniejszych latach i w dorosłym życiu, bo pokaże naszemu dziecku, że empatyczne spojrzenie na innych jest ważne.
Coś za coś?
W późniejszych latach bezinteresowność często zostaje zabita. Nierzadko zdarza się, że dziecko jest zachęcane do pomocy innymi w zamian za drobną przysługę (mamusia kupi ci cukierki jak pomożesz bratu) lub nawet czasami groźbami (albo to zrobisz, albo się na ciebie obrażę)! Dzieci zaczynają tracić naturalną chęć pomocy. Dbanie o innych staje się elementem wymiany na materialne dobra – ja ci coś daję i coś w zamian dostaję. Może być również powodowane strachem – pomagam, bo jak nie to mama będzie się gniewała, a może nawet mnie zostawi.
Rozmowa z dzieckiem na ten temat to jedna rzecz. Warto pokazać maluszkowi, że nagrodą za bezinteresowną pomoc nie są jedynie rzeczy, ale również dobre samopoczucie lub możliwość cieszenia się radością innych. Że warto pomagać nawet jeżeli nie otrzyma nic w zamian.
Drugą kwestią jest dobry przykład. Dziecko podgląda zachowania rodzicielskie. Są one dla niego wzorcem, bo przyjmuje je bezkrytycznie, nie potrafi ich ocenić, wartościować. Rodzice powinni więc pokazywać na własnym przykładzie, że pomoc i wrażliwość na potrzeby innych nie jest jedynie frazesem. Warto zachęcić dziecko do wspólnych akcji dobroczynnych, zabrać je na bieg lub festyn charytatywny opowiadając o tym dlaczego takie wydarzenie zorganizowano i jak to, co wasza córka lub syn właśnie robi, przełoży się na pomoc komuś innemu.
Jeżeli samo będzie chciało zorganizować pomoc dla innej osoby lub instytucji nie zniechęcajcie go. Sprawdźcie jaki ma pomysł i czy ta akcja ma szansę powodzenia. Zbiórka karmy w szkole dla schroniska lub pluszaków dla małych pacjentów jest całkowicie w jego zasięgu!
Jeśli pomysł jest dobry, to warto dziecku pomóc w jego realizacji ułatwiając np. znalezienie zainteresowanej instytucji, przewożenie fantów. Jeżeli jest nierealny lub trudny do zrealizowania można podsunąć dziecku inny. Nie możesz zrobić zbiórki w przedszkolu (bo np. nauczyciele się nie zgadzają)? Ale przecież masz kilka swoich lalek (którymi się już nie bawisz), może oddamy je do szpitala? Ważna nie jest skala pomocy (pudła pełne maskotek), ale sam gest. Dzięki niemu dziecko uczy się rezygnować z mniej ważnych dla siebie rzeczy na rzecz innej osoby, dla której te rzeczy są pięknym i ważnym symbolem wsparcia.
A jak Ty uczysz dziecko empatii?
Prawa do zdjęcia należą do: Jill Wellington z Pixabay
BARDZO ważny temat. Warto o tym mówić już od najmłodszych lat, bo im dziecko starsze tym trudniej pewne rzeczy zmienić.