Nasze tegoroczne wakacje. Co zabrałam do wakacyjnej apteczki?

Ten rok jest naprawdę zwariowany! Moje dziewczynki też odczuwały to całe napięcie i stres związany z izolacją i wirusem, dlatego postanowiliśmy uciec na kilka dni w spokojne i ciche miejsce. Wybraliśmy Zalew Soliński w Bieszczadach, bo moje dziewczynki uwielbiają wodę, a my chcieliśmy pokazać im również góry i zachęcić do spacerów po lesie.

Nie wiem, jakim cudem, ale udało nam się zarezerwować domek bardzo blisko plaży – ktoś zrezygnował i było wolne! Nad jezioro szliśmy kilka minut, by rozłożyć się na kamykach i pomoczyć nogi w wodzie. Dziewczyny uwielbiają takie klimaty!

Od razu pierwszego dnia zaczęło się kąpanie w jeziorze. To była przyjemność patrzeć, jak moje dziewczynki pluskają się w wodzie lub grają dmuchaną piłką. Często się włączaliśmy, razem z mężem, w ich zabawy szukając razem kolorowych kamyków na dnie i wypatrując rybek. Słońce świeciło non stop, więc nawet nie musieliśmy się wycierać ręcznikiem, bo po wyjściu z wody wystarczyło się położyć na kocu i błyskawicznie się wysychało. Lubiliśmy pograć w badmintona czy wybrać się na wycieczkę rowerkiem wodnym po jeziorze. Było wspaniale.

Moje dzieci mają wrażliwą skórę, zresztą przy takim słońcu nietrudno o poparzenia słoneczne. Do apteczki spakowałam, więc dwa kremy z dużym filtrem, balsam nawilżający po opalaniu oraz pantenol na poparzenia słoneczne. Bałam się również, że będzie dużo komarów, więc wzięliśmy preparaty odstraszające oraz maści na ugryzienia owadów. Moja mama dorzuciła dwa różne spraye na kleszcze, bo mieliśmy spacerować po lecie, gdzie można je spotkać.

Oczywiście w naszej wakacyjnej apteczce nie zabrakło standardowych rzeczy: wody utlenionej, plastrów i bandaży, czegoś przeciwbólowego, przeciwgorączkowego i na problemy z żołądkiem. Zapakowałam też elektrolity, gdyż pilnowałam, żeby dzieci się nie odwodniły. Nie wiem czy wiecie, ale lekarze rekomendują 100 ml płynów na każdy z pierwszych dziesięciu kilogramów ciała, 50 ml na każdy z kolejnych dziesięciu i 20 ml na każdy kilogram powyżej 20 kg. A zatem dziecko ważące około 20 kg, powinno wypić dziennie około 1, 5 litra wody. A jak wiadomo z dziećmi nie zawsze jest to łatwe. Ponadto wysoka temperatura i duża aktywność przyczyniają się do większego zapotrzebowania na płyny i składniki mineralne. Dodatkowo ryzyko odwodnienia zwiększają rozstroje żołądka, a przy zmianie środowiska, flory bakteryjnej oraz wody o to nietrudno. Dlatego niezwykle ważne jest, żeby pamiętać o odpowiednim nawodnieniu i dostarczeniu naszym dzieciom niezbędnych mikroelementów.

Z tych powodów ja do swojej podręcznej apteczki zabrałam Plusssz Junior Elektrolity Complex. Opakowanie jest nieduże i poręczne, więc łatwo zawsze mieć je ze sobą. Wystarczy do bidonu z wodą wrzucić tabletkę, a otrzymamy owocowy napój, który wyrówna poziom elektrolitów w organizmie dziecka.

Plusssz Junior Elektrolity Complex zawiera kompleks elektrolitowy: magnez, potas, sód oraz glukozę, które zapewniają prawidłowe nawodnienie organizmu, a także kompleks witaminowy: tiamina, niacyna, witamina B6, biotyna, witamina B12, które pomagają zwalczać uczucie zmęczenia i znużenia. Pyszny pomarańczowy smak sprawił, że dziewczynki z chęcią same sięgały po ten suplement diety. A ja nie musiałam się martwić czy przyjmują odpowiednią ilość płynów i niezbędne dla nich składniki.

Urlop był naprawdę beztroski i przyjemny, tym bardziej, że mogliśmy wykorzystać go w 100%. Pogoda sprawiła nam miłą niespodziankę – była idealna na zabawę w wodzie i świetna na różnego rodzaju inne aktywności.

Wieczory spędzaliśmy przy grillu i planszówkach. Później dojechała jeszcze moja rodzina i to dopiero była zabawa!  Pyszności z grilla i patrzenie na gwiazdy to było coś wspaniałego. Ta atmosfera – ciepła i rodzinna, tego mi strasznie brakowało. Tak się cieszyłam, że udało nam się wyskoczyć razem.

Unikaliśmy dużych skupisk ludzi, wybieraliśmy pływanie i rowerki wodne zamiast zatłoczonych szlaków, spacery mniej popularnymi ścieżkami, zamiast znanych atrakcji turystycznych. Pogoda i upały pozwoliły nam w pełni skorzystać z tego, co oferuje woda – pływaliśmy, nurkowaliśmy, cieszyliśmy się grami i zabawami w wodzie. Tydzień zleciał nie wiem, kiedy! Wróciliśmy do domu wypoczęci, uśmiechnięci i opaleni.

A w drodze powrotnej zafundowaliśmy dzieciakom jeszcze jedną niespodziankę: wizytę w ZOO we Wrocławiu. Ale było pisków radości, ochów i achów. Biegali od klatki do klatki na wyścigi pokazując sobie zwierzęta. Strasznie lubię im sprawiać takie niespodzianki. Byłam naprawdę szczęśliwa patrząc jak się bawią. Chowam te chwile głęboko we wspomnieniach by zawsze móc do nich wrócić.

Nasze tegoroczne wakacje. Co zabrałam do wakacyjnej apteczki?
4.7 (94.5%) 40 głosów

Udostępnij:

2 comments

  1. Wyglądasz obłędnie ! Dziewczynki rosną jak na drożdżach <3 tworzycie wspaniała rodzine 😉

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.