Rezygnacja z rozwoju zawodowego na rzecz wychowania dziecka to ogromne poświęcenie, między innymi własnych marzeń oraz czasu. O ile zatrudnienie w firmie wymaga od kobiety realizowania zadań w ciągu ustalonego czasu jej pracy, macierzyństwo domaga się dyspozycyjności przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, każdego dnia w roku, aż do osiągnięcia niezależności przez dziecko, co nie zawsze jest jednoznaczne z pełnoletnością. Wychowywanie pociechy to praca bardzo wymagająca i wyczerpująca. Tak jak podczas wykonywania każdej innej, tak i tu matce grozi „wypalenie zawodowe”.
Czym jest wypalenie rodzicielskie i jak sobie z nim radzić?
Często zdarza się nam słyszeć o tak zwanym wypaleniu zawodowym. Dotyka ono głównie osoby, które między innymi przez brak asertywności, nadmierny perfekcjonizm i zaangażowanie w firmę, długotrwałe obciążenie nadmiarem obowiązków, stres czy brak perspektyw na rozwój i awans, tracą radość z wykonywanej pracy.
Objawy mają charakter psychofizyczny, zwykle prowadząc do chronicznego zmęczenia, kłopotów ze snem, schematycznego działania i wycofania z życia społecznego, aż do braku satysfakcji z wykonanej pracy.
Przyczyny wypalenia rodzicielskiego
Macierzyństwo to praca przez całą dobę. Kiedy dziecko jest małe, czeka Cię ciągłe karmienie i przewijanie, rutynowe badania. Jednak obowiązki nie maleją razem z rozwojem malucha. Te, z których wyrasta, zastępowane są kolejnymi.
Niezależnie od jego wieku, masz stale ręce pełne roboty i zwykle znikomą pomoc innych osób. Starasz się być perfekcyjna w każdym zadaniu, nie oszczędzając się przy tym. Każde odstępstwo od Twojego planu traktujesz jak ogromne niepowodzenie, katując się myślami o byciu złą matką. Zamiast stawiać swoje szczęście na równi ze szczęściem dziecka, nadałaś priorytet temu drugiemu, zaniedbując nawet swoje zdrowie.
Czy widzisz tu siebie?
Wypalenie rodzicielskie — jak rozpoznać
Pamiętasz, że kiedyś bardzo lubiłaś spędzać czas ze swoją pociechą, bawić się z nią, planować wycieczki. Minęło jednak kilka miesięcy lub lat, a Twój entuzjazm na myśl o wspólnych zabawach nie jest już tak duży, jak wtedy. Konieczność ta przyprawia Cię o zawroty i ból głowy, szybko tracisz cierpliwość i wolisz robić cokolwiek innego, co pozwoli Ci, choć na chwilę uciec przed tym „przykrym” obowiązkiem.
Dodatkowo znowu zapomniałaś przygotować kolację, wyprowadzić psa i zrobić zakupy. Nie masz też pojęcia, gdzie zostawiłaś swój portfel. Ciągle wściekasz się na wszystko i wszystkich dookoła, przy czym wszczynasz konflikty z najdrobniejszych powodów z najbliższymi Ci osobami
To mogą być między innymi oznaki tego, że wypalasz się jako rodzic.
Jak sobie radzić z wypaleniem rodzicielskim?
Przede wszystkim musisz zrozumieć, że bycie po prostu dobrą matką, jest wystarczające dla prawidłowego rozwoju oraz szczęścia malucha. Nie musisz być perfekcyjną panią domu, panią Doubtfire i robotem w jednym, by czuć się spełnioną.
Nie oczekuj od siebie rzeczy niemożliwych i zawsze pamiętaj, że jesteś tylko człowiekiem, który popełnia błędy tak jak inni. Jeśli potrafisz mieć wyrozumiałość dla osób w Twoim otoczeniu, które mimo starań nie zawsze realizują powierzone im zadania, dlaczego nie miałabyś odrobiny wspomnianej wyrozumiałości zachować również dla siebie?
Znajdź czas, który pozwoli Ci na małe przyjemności, chwilę odosobnienia oraz odpoczynku. Nie jesteś tylko rodzicem, ale po prostu człowiekiem, który ma swoje granice fizyczne i psychiczne. Będzie to o wiele łatwiejsze, jeśli zaangażujesz w swoje codzienne działania rodzinę oraz partnera. Ich wsparcie może okazać się zbawieniem dla Twoich nerwów oraz ciała zmęczonego ciągłą pracą.
Nie zapominaj też o swoim zdrowiu. Badaj się regularnie i odwiedzaj lekarza, jeśli czujesz się gorzej niż zwykle. Chora i nieszczęśliwa mama na pewno nie będzie w stanie prawidłowo zadbać o swoje dziecko, a dodatkowo stan ten wpływać może również na Twoje dziecko, a tego chyba właśnie nie chcesz.
Masz czasem takie dni, że najchętniej wzięłabyś sobie urlop od bycia rodzicem?
Ja się przyznaje, że czasami się szybko denerwuję. Jestem choleryczką więc gdy mam gorszy dzień nie wytrzymuję i potrafię w jednej chwili wyjść z pokoju i powiedzieć mężowi: „idź do nich! ja na dziś mam już dość!”. Na szczęście mój mąż to rozumie i nigdy nie odmawia mi pomocy w takich sytuacjach. Czy jestem wypalonym rodzicem? Bywam.
Na szczęście jestem tego świadoma i w porę potrafię się kontrolować. Zawsze lepiej wyjść z pokoju i eksplodować w kuchni niż zrobić coś przy dziecku czego będziemy później żałować.
Pierwszy raz pozwolę sobie negatywnie odnieść się do tego wpisu , wybacz…..
Wypalenie, poświęcenie? To chyba za mocne słowa skierowane w stronę macierzyństwa.
Sama jestem mamą maluchów między którymi jest tylko 19 miesięcy różnicy. Mąż ciągle w pracy, nikogo blisko do pomocy.
Bywa ciężko, jeszcze jak, są momenty gdy wydaje mi się że chyba zwariuję, gdy jest mi bardzo ciężko.
Macierzyństwo powinno być świadome i nie mam tu na myśli tylko momentu poczęcia.
świadomość powinna polegać także na tym że musimy zdawać sobie sprawę iż dziecko płacze, psoci, choruje i nie zawsze będziemy wypoczęte , zrelaksowane i zachwycone pulchnym bobasem.
Myślę że taka świadomość uchroni przed wypaleniem.
A szczególnie drażni mnie słowo ” poświęcenie”.
Chyba chwilowa bądz stała rezygnacja z kariery zawodowej powinna być po prostu etapem naszego życia skoro decydujemy sie na dziecko….
Nikt nie kazał nam umartwiać się na siłę, dla zasady.
Rozumiem gorsze momenty, nawet chorobę czyli depresję (bo to już nie jest od nas zależne) ale wypalenie i poświęcenie to już mi się nie podoba 😛
Och matko kochana, nomen omen. Oczywiście że tak!
Wszystkim wkoło (co dziwne, tym bezdzietnym) wydaje się, że pracując w domu jako matka, żona, sprzątaczka i kucharka w jednym to to jest proste, i w zasadzie dziwne, że jeszcze narzekamy. Tylko, że to nie jest praca na 8h i koniec, możesz ogladać serial i malować paznokcie. Niestety.
Jestem „wypalonym”rodzicem i ostatnio nie daje sobie rady psychicznie.Nie nawidze tak sie czuc.Staram sie byc lepszą mamą ale problemy dnia bieżącego utrudniają mi to? .Mam cudownego Synka ktory jest energiczny,wesoly ale czasami doprowadzajacy mnie na szczyt moich nerwów…Wiem ze to tylko male dziecko ktore uczy sie chce wszystkiego dotknąć posmakowac ale gdy wychowuje Go sama to zaczyna brakowac mi odpoczynku odizolowania chociaz na chwile.Dziekuje Co za ten post?
Ja jestem wypalona:( Nie daje już rady ! Ale każdego dnia podnoszę się bo kocham swoje dzieci i ciągnę ten wózek!
Aniu coraz częściej czytam Twojego bloga! Dziękuje Ci za bardzo ciekawe treści paaaaa!
Nie każda z nas ma odwagę się, przyznać, że ma czasem takie chwile. My kobiety jesteśmy jednak bardzo silne i bardzo szybko regenerujemy siły właśnie dla swoich dzieci, bo je bardzo kochamy :). Dziękuję za miłe słowa :). Pozdrawiam!