Mój codzienny rytuał picia kawy

Poranki to czas tylko dla mnie. W przeciwieństwie do reszty rodziny, która jest „sowami” ja jestem „skowronkiem”. Codziennie rano wstaję, zanim jeszcze mąż i moje dzieci w ogóle zechcą otworzyć oczy. Przez te dwie godziny, od świtu do momentu, gdy zacznie się codzienna krzątanina, mogę zostać ze swoimi myślami, odpocząć, posłuchać ptaków i oczywiście wypić pierwszą kawę.

Kawę nauczył mnie pić mój tata, który jest smakoszem małej czarnej. Tata cały czas pozostaje wierny czarnej kawie. Przygotowuje ją sobie po turecku, z ekspresu, a ostatnio zafascynował się kawą parzoną w kawiarce. Kiedy ostatnio byłam u rodziców, tato ugościł mnie przepyszną czarną z kawiarki i smak był po prostu wyborny. Byłam naprawdę pozytywnie zaskoczona, ponieważ od lat jestem wielką fanką kawy z ekspresu.

Jeśli chodzi o mnie, to ja w pewnym momencie zaczęłam eksperymentować. Kawy smakowe, z mlekiem, cappucino, latte, americano – po pierwszych chwilach fascynacji wróciłam jednak do klasyki. Dzisiaj pijam czarną, co najwyżej zabarwioną kropelką mleka.

Nic więc dziwnego, że ekspres do kawy stał się jednym z podstawowych sprzętów w naszym domu. Aromat kawy towarzyszył mi przy urządzaniu domu i przy innych czynnościach codziennych. Zżyłam się z nim bardzo i nie wyobrażam sobie dnia bez tego radosnego bulgotania.

Dlatego też pierwszą rzeczą jaką robię po wstaniu jest zaparzenie sobie kawy. Włączam ekspres i czekam aż się nagrzeje. To wyjątkowy moment, jak oczekiwanie na Mikołaja albo na urodzinowe prezenty. Wyciągam moją ulubioną filiżankę i patrzę, jak wypełnia się czernią. Czasami dosładzam trochę lub dodaję nieco mleka, ale najczęściej piję gorzką.

Latem zabieram filiżankę ze sobą do ogrodu, a zimą zasiadam w moim ukochanym fotelu. To czas dla mnie – planuję co trzeba załatwić dzisiejszego dnia, myślę jak najlepiej zorganizować obowiązki, które na mnie czekają. Zawsze staram się też znaleźć chwilę na to, by pobujać w obłokach. Patrzę na chmury i wschodzące słońce, słucham ptaków, spaceruję boso po trawie. Zimą uwielbiam otulać kubek dłońmi – kawa cudownie je rozgrzewa. Przykrywam się kocem i czuję, jak łyk kawy rozchodzi się błogim ciepłem po całym ciele. Kojarzę jej aromat właśnie z ciepłem i przytulnym miejscem, po prostu z domem. Bo najlepszą kawę robię sobie sama, we własnej kuchni i we własnym ekspresie.

Niedawno zepsuł mi się ekspres, więc przez kilka dni byłam skazana na inne sposoby parzenia kawy. Musze przyznać, że ekspres ciśnieniowy potrafi wydobyć głębię kawy z ziaren. Brakowało mi tych codziennych dźwięków – nagrzewania się pary i buczenia, gdy woda płynie przez maszynę. To jeden z najważniejszych moich rytuałów i strasznie za nim tęskniłam.

Czekając na powrót ekspresu z naprawy przeglądałam ofertę nowych urządzeń na stronie Coffeedesk. Wiele się pozmieniało od naszego zakupu. Ekspresy ciśnieniowe (klik) mogą być w pełni zautomatyzowane (mają wbudowany młynek i spieniacz do mleka). Wystarczy włączyć przycisk i wszystko robi się samo! Kawa z ekspresu jest najlepsza i nikt mnie nie przekona, że jest inaczej!

A wiem co mówię, bo ja przecież nie mogę żyć bez kawy! Kocham kawę za jej smak, który potrafi osłodzić wszystkie smutki i porażki. Kocham ją za motywację i pobudzenie, jaką daje zawarta w niej kofeina. Kocham ją za piękny zapach, który potrafi oczarować zmysły. Mogłabym wąchać świeżo mieloną kawę godzinami! Kocham ją za te moje poranki, kiedy siedzimy razem i nabieramy sił na nadchodzący dzień. Kocham ją wreszcie za wspomnienia jakie niesie – wakacji we Włoszech, małej czarnej w zakopiańskiej restauracji z widokiem na Tatry i tych niezliczonych papierowych kubków na stacjach, które wypiłam przemierzając Polskę z dzieciakami. Nie wyobrażam sobie, że kiedyś mogłoby jej zabraknąć. Chyba nie umiałabym żyć bez kawy!

I nawet teraz jak to piszę, filiżanka z aromatycznym naparem małej czarnej towarzyszy mi na biurku. Zanim dzieci wrócą od kolegów będę mogła jeszcze przez chwilę zanurzyć się w tym smaku, otulić jej zapachem i poczuć się najszczęśliwszą osobą na świecie.

A jaką Ty kawę lubisz pić?

Mój codzienny rytuał picia kawy
5 (100%) 18 głosów

Udostępnij:

2 comments

  1. Mamy to!
    Od zawsze kawa nam towarzyszyła, kiedyś gorsza teraz lepsza, wolimy mniej ale smaczną i „prawdziwą”. Ekspres kolbowy został zajechany na śmierć 🙂 robił aromatyczną kawę, smaczną, body, moc. Lecz aktualnie ekspres automatyczny, bo czas, bo zabawa z fusami mniejsza, bo mieli i nie trzeba codziennego rytuału świeżego mielenia, bo czyściej jakoś, bo latte, mokka, espresso one-click 🙂 wygoda.

  2. Nie wyobrażamy sobie dnia bez wypicia aromatycznej kawy. Każdy z nas ma jakieś swoje przyzwyczajenia oraz rytuały i każdy z nich jest na swój sposób wyjątkowy. Pozdrawiamy pięknie 🙂

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.