Historia Edyty.
Uff, ledwo co ogarnęłam naszą dwójkę i wreszcie mam chwilę dla siebie! Ostatnio jest coraz ciężej. Dzieciaki weszły już w ten okres, kiedy nie wystarczy grzechotka i ululanie do snu. Wszędzie ich pełno, muszę mieć oczy wokół głowy.
Młodsze jest na etapie wkładania palców do kontaktu i wszystkiego co znajdzie do buzi. Starsze poszło do przedszkola, więc trzeba dopilnować ubierania, kupić kolorowy papier i pozbierać kasztany, bo będą robić ludziki. Czasami marzę o tym by doba miała 36 godzin. Czy wtedy znalazłabym dla siebie czas? Chociażby tylko na to by w końcu się dobrze wyspać…
Tak, jest też mąż, który może przejąć opiekę i trochę mnie odciążyć. Niestety, Marek ostatnio ma focha. Kiedy kilka dni temu przyszedł rozpromieniony, myślałam, że jakiś awans, albo w pracy coś dobrze poszło. A on wystrzelił jak z armaty: może zrobimy sobie trzecie dziecko?
Po prostu mnie zatkało. Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć! Zaczęłam się śmiać, a on przyjął to za dobrą monetę i zaczął ciągnąć mnie do sypialni. Wyrwałam się z jego objęć.
Zwariowałeś? – zapytałam – ledwo radzę sobie z ogarnięciem tej dwójki, a ty mówisz o trzecim? W życiu! Niby kiedy miałabym się nim zajmować?
No co, przecież taki maluch to tylko śpi i je! – usłyszałam w odpowiedzi. – Ululisz go do spania i zajmiesz się pozostałymi. Pomyśl tylko jakby było fajnie. My i trójka dzieciaków. Ekstra prawda? Nawet wyprawkę już mamy, bo przecież zostały wózki i łóżeczko w piwnicy…
Faktycznie, ekstra… Niestety mój ukochany zapomniał, że dzieci nie biorą się ze sklepu i trzeba najpierw zajść w ciążę, a potem jeszcze urodzić. I nie zauważył, że mam już 35 lat na karku i ostatni poród to była cesarka. Czyli i tym razem będą problemy, a i ryzyko wad genetycznych większe. W jego wyobrażeniach wszystko przebiegało jak należy.
– Ten pomysł – skąd w ogóle przyszedł ci do głowy? – zapytałam. Przecież zawsze chcieliśmy mieć dwójkę i dwójkę mamy… Skąd nagle trzecie?
– Widziałem się wczoraj z Jarkami i wiesz co, oni mają piątkę. Marzenka mówiła że strasznie fajnie mieć tyle dzieci, ciągle się coś w domu dzieje. Wcale nie jest tak trudno, bo starsze pomagają w opiece nad młodszymi. Nawet widziałem dwoje z nich – grzeczne, spokojne, zajmowały się sobą. Może my też moglibyśmy mieć jeszcze jednego maluszka, jak myślisz? – przytulił się do mnie zalotnie i pogłaskał mnie po plecach.
Wizja piątki dzieci mnie zmroziła. Nie jestem może mistrzem w zarządzaniu swoim czasem, ale nigdy nie miałam z tym większego problemu. Nie wyrabiam przy dwójce – jak się opiekuje piątką? W moich wyobrażeniach to musiał być koszmar, ale Marek był zachwycony. Faceci zawsze widzą tylko to co chcą widzieć. Zupełnie nie zdają sobie sprawy jako to wygląda na co dzień, gdy on jest w pracy, a ja muszę ogarnąć dwójkę: jedno odstawić do przedszkola, a drugim zająć się w domu, robiąc jednocześnie obiad, porządki i zakupy. Chyba bym oszalała przy piątce.
– Ale zdajesz sobie sprawę, że zanim dzieci będą na tyle duże żeby zająć się młodszymi to trochę czasu upłynie? – zapytałam podejrzliwie, sprawdzając czy mój mąż na pewno wie o czym mówi.
– A co tam, to przecież kilka lat! Anetka już niedługo pójdzie do szkoły, to zaradna dziewczynka. Damy radę. Będzie dobrze.
– Czekaj, chcesz dziecku w podstawówce zlecić opiekę nad niemowlęciem – zapytałam z niedowierzaniem. – Czy ty zwariowałeś do końca?
– Oj, coś ty taka dzisiaj jest… Czy nad wszystkim musisz się zastanawiać? Nie możemy po prostu mieć trzeciego dziecka? Przecież jakoś się ułoży. Tyle rodzin daje sobie radę a my sobie nie damy? Dobrze zarabiam, warunki mamy… czemu nie!?
– Nie, kochanie, ja nie daję sobie rady. Żadnych kolejnych dzieci. Umawialiśmy się na dwójkę i dwójka jest. Więcej nie.
Od tego czasu Marek chyba się na mnie obraził. Całymi dniami chodzi naburmuszony. Na spacerze, czy na zakupach ostentacyjnie pokazuje mi wielodzietne rodziny. Nieważne czy dzieci grzecznie idą przy rodzicach czy prawie demolują sklep. Dla niego jest to potwierdzenie że się da. Uważa, że to, że nie chcę trzeciego dziecka to jakieś moje „widzi mi się”. I chyba wierzy że mi się odmieni, bo ostatnio zaczął więcej pomagać w domu, przyniósł kwiaty…
Zupełnie nie wiem co mu odbiło, skąd nagle trzecie dziecko? Zawsze umawialiśmy się na dwójkę i zawsze zgadzaliśmy się, że to akurat tyle ile chcemy mieć, a tu nagle… Kryzys wieku średniego, czy co? Jedno wiem na pewno – nie zgodzę się.
Boję się jedynie że to wpłynie na moje małżeństwo i relację między nami. Że oddalimy się od siebie. Że trzecie dziecko nas podzieli…
A Ty zawsze marzyłaś o trzecim dziecku?
Ja bym się rozwiodła z tym egoistą i bym zażądała porządne alimenty. Singielstwo jest najlepsze i wszystkich do tego serdecznie zachęcam. A p…. one rodzinki, jak chcą wnuki, to niech se psa adoptują. Jestem cięta na takich drani, i jak ktoś naciśnie na cos, oskarże go o stalking, że z pierdla nie wyjdzie. Z prawnikiem nie wygra. Tak ich wrobie, że 3 lata na chłodek posiedzą.
Proponuję aby żona wyjechała na tydzień i w tym czasie mąż musiałby się sam zająć dziećmi wtedy by zobaczył czy to tak kolorowo ?
Mam dwie żywiołowe córeczki, 5 lat oraz 2,5 roku, które bardzo są za sobą ale jednocześnie są bardzo żywiołowe… Dom po ich zabawie wygląda tak jakby właśnie przeszło po nim tornado. Gdyby mój mąż naciskał mnie na trzecie dziecko powiedziałabym mu stanowczo że jeżeli chce jeszcze jedno dziecko to owszem, możemy się postarać ale wtedy ja wracam po porodzie do pracy a on zostaje w domu z naszymi kochanymi skarbami…?
Ja mam cudowną dwójeczkę. Jako, że jestem jedynaczką, to zawsze chciałam mieć dwoje. Przez moment po drugim dziecku miałam taką ochotę na trzecie ale zdrowy rozsądek mi podpowiedział, że najzwyczajniej w świecie po prostu nie damy rady ogarnąć tej trójki. Znam parę rodzin wielodzietnych i nie rozumiem podejścia w stylu : jakoś to będzie, same sie wychowują przy starszym rodzeństwie. Ja po prostu chcę mieć czas aby się obojgiem zająć. Chcę mieć czas dla każdego z nich. No i chcę mieć czas też dla siebie i dla męża bo szczęśliwi MY to szczęśliwe dzieci. Moja dwójka w zupełności mi wystarcza ☺ i przynosi wiele radości.
Taa marzyłam o trójce mam czwórkę. Dwie parki? A tak serio 3 co cztery lata planowana, czwarte 15 miesiecy po trzecim. Jest ciężko. Nie łudźmy się kochane że faceci to zrozumieją.