Czujecie już świąteczną atmosferę? Ja nie mogę się doczekać, kiedy znowu spotkamy się całą rodziną przy stole, dzieciaki znajdą prezenty pod choinką i będziemy razem śpiewać kolędy. To najszczęśliwsze chwile w moim życiu, dlatego wciąż odliczam czas do Bożego Narodzenia.
Święta u nas to wielki zjazd rodzinny. I nie, nie kojarzą mi się z przykrym obowiązkiem jak wielu moim znajomym. Może dlatego że dla mnie najważniejsze jest spotkanie z tymi wszystkimi osobami, które kocham i bardzo się cieszę, że będziemy mieli chwilę na rozmowę?
Mamy swoje świąteczne rytuały, które co roku pozwalają nam przygotować wszystko na te dni. Zaczynamy od porządków, żeby wszystko było czyściutkie i eleganckie. Myję okna, piorę firanki, odkurzam wszystkie zakamarki. Sprzątam też kuchnię, bo za chwilę będą się tu działy kulinarne cuda! Kocham święta też za tą czystość, bo nigdy w roku nie mam czasu na tak duże porządki. Jak wszystko lśni to wiadomo, że stanie się coś wyjątkowego!
Moje dzieciaki kochają święta za niespodzianki pod choinką. Prezentów szukam już na początku grudnia, bo nie lubię potem kupować byle czego, na szybko. Właściwie to już wcześniej zapamiętuję co lubią członkowie mojej rodziny, co ich interesuje i co chcieli by mieć. Później wyszukuję im te drobiazgi i zanim w sklepach zacznie się świąteczny szał, wszystkie leżą przygotowane. Pakuję je z dziećmi, bo moja córeczka uwielbia zabawy z kolorowym papierem! Prezenty dla dzieciaków pakuję sama, żeby nie zepsuć niespodzianki. Ile jest potem radości, gdy zrywają papier i kokardy! Uwielbiam ten błysk w oczach, te krzyki radości, zachwyt i pytania skąd wiedziałaś?
Jednak chyba najbardziej lubię piec. To nasz „babski” rytuał. Zamykamy się w kuchni, gdzie rozpoczyna się prawdziwe świąteczne szaleństwo. Brzękają formy do ciast, jest mnóstwo śmiechu, zapachu wanilii, a także czekolady i mąki na blacie (i na fartuszkach, które potem nie chcą się doprać). Kto by się tam przejmował, my się po prostu tym wszystkim świetnie bawimy!
Jest piernik z korzennymi przyprawami, które aż kręcą nam cynamonem w nosie, sernik z brzoskwiniami (to taka moja rodzinna tradycja) i babka drożdżowa z rodzynkami i orzechami. Najwięcej czasu zajmuje nam zrobienie pierniczków, bo każdy trzeba wykroić z ciasta i później ozdobić. Ale jednocześnie to najbardziej lubię, bo zbliża nas do siebie. To rytuał, bez którego nie ma dla mnie świąt. Tak, świąteczne pierniczkowanie kocham najbardziej.
Zaczynamy od ciasta, które uwielbiam rozwałkowywać. Kiedy ja przygotowuję blachy moje dziewczyny wykrawają kształty. Mamy wiele różnych wzorów i foremek od Tescoma, dzięki czemu nasze pierniczki są różnorodne. Wycięte choinki, gwiazdki, mikołaje, reniferki, rękawice oraz lizaki układamy na blasze i wsuwamy do piekarnika. W kilka chwil mamy kuchnię pełną zapachu piernika, aż potrafi się zakręcić w głowach!
Gotowe ciastka studzimy na stole, na rozłożonych ściereczkach (tyle ich jest, że nigdzie się nie mieszczą). Po wystygnięciu dekorujemy – każdy ma swoje pomysły na to jak powinna wyglądać najpiękniejsza choinka i gwiazdki. Kupuję czasami gotowe ozdoby, a dodatkowo robię różnokolorowy lukier i z pomocą szprycy cukierniczej od Tescoma malujemy co tylko nam wyobraźnia podpowie! Kuchnia potem wygląda jak kolorowe pobojowisko… Tak, robienie pierniczków kocham najbardziej.
Wiecie, tu nie chodzi o przepis – ja mam stary przepis od mojej mamy, od kilku lat taki sam. Tu chodzi o rytuał. W te pierniczki wkładamy całe serce, dlatego są tak pięknym prezentem dla naszych bliskich. I pyszną ozdobą na choinkę! Pozwalają nam poczuć atmosferę świąt; tego, że jesteśmy razem, dla siebie, że możemy na siebie liczyć. To cudowne uczucie.
Pierniczki, które nie zawisną na choince, pakujemy w celofany i dokładamy do prezentów. Zanosimy też sąsiadom i znajomym.
W przeddzień wigilii wszyscy razem ubieramy drzewko. Nie lubię sztucznych ozdób, większość robię sama z dziećmi. Papierowe łańcuchy, pierniczki, cukierki, gwiazdki z makaronu – to wszystko nie zajmuje nam dużo czasu, a pozwala spędzić czas z moimi dziećmi. Po świętach tylko patrzę, jak ozdoby znikają z drzewka… zresztą sama mam też wkład w te tajemnicze zniknięcia. Na koniec zostają tylko papierowe łańcuchy.
Kocham święta za czas z rodziną, za szczęście, które daje mi spędzanie tych dni razem z ukochanymi osobami. Razem zabieramy je na sanki (mam nadzieję że będzie śnieg w tym roku!) i jak śpiewamy kolędy. Święta to dla mnie najwspanialszy czas w roku, czekam na nie długimi miesiącami. Dobrze, że to już niedługo!